Stracony rok opozycji
  • Kamila BaranowskaAutor:Kamila Baranowska

Stracony rok opozycji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mateusz Kijowski, Grzegorz Schetyna, Ryszard Petru
Mateusz Kijowski, Grzegorz Schetyna, Ryszard PetruŹródło:PAP / Jakub Kamiński
Od przeszło roku „opozycja totalna” działa dokładnie wedle tego samego schematu, który nie sprawdził się już w czasie ostatnich kampanii wyborczych. Wciąż straszy Kaczyńskim, bo innego pomysłu nie ma.

Przeciwnicy PiS z niecierpliwością oczekiwali na pierwszy sondaż, który pokaże, jak rozkładają się sympatie wyborców po sejmowej awanturze i rozpoczęciu okupacji Sejmu. Dla tych wszystkich, którzy ogłosili, że 16 grudnia w wyniku wydarzeń w Sejmie i przed Sejmem coś pękło, doszło do przełomu, przebudzenia społeczeństwa i nic już nie będzie takie samo sondaż Millward Brown, sporządzony dla „Faktów” TVN był bardzo rozczarowujący.

PiS cieszy się w nim 35 proc. poparciem i notuje wzrost o 5 pkt.proc. względem ostatniego badania MB dla „Faktów” z października. Nowoczesna ma w sondażu 24 proc. (wzrost o 2 pkt.proc.) a Platforma 15 proc. (spadek o 1 pkt.proc.).

Po raz kolejny zatem okazało się, że wszyscy którzy wieszczyli, że tym razem PiS już nic nie pomoże dali się ponieść własnym emocjom i własnemu myśleniu życzeniowemu, które ma się nijak do rzeczywistości. Przy tej okazji przypomina się „czarny protest”. Wówczas też środowiska, sprzyjające opozycji krzyczały o przełomie, rewolucji i o tym, że rząd PiS obalą kobiety. Nie tylko krzyczały, ale też naprawdę w to wierzyły. Do czasu, gdy zaczęły spływać kolejne sondaże, w których układ sił pozostał praktycznie bez zmian.

Od przeszło roku opozycja w postaci PO i Nowoczesnej działa dokładnie wedle tego samego schematu, który nie sprawdził się już w czasie ubiegłorocznej kampanii wyborczej. Bo do czego sprowadzały się kampanie Platformy w 2015 roku? Do straszenia ludzi PiS-em i nieustannego przypominania, że za Beatą Szydło i Andrzejem Dudą stoją Kaczyński z Macierewiczem. W tym samym czasie PiS konsekwentnie głosił swoją narrację o naprawie Polski i składał atrakcyjne obietnice społeczne.

W pewnym momencie pojawił się jakby przebłysk autorefleksji. Wtedy, gdy Platforma i Nowoczesna zapowiedziały kongresy programowe. Wydawało się, że poznamy na nich konkretne kontroferty wobec wizji, którą realizuje PiS. Trudno powiedzieć, dlaczego tak się nie stało. Partiom zabrakło pomysłów, autorów, chęci? Efekt był taki, że jedynym co zapamiętaliśmy z konwencji Platformy były kuriozalne pomysły likwidacji CBA i IPN. Z kongresu Nowoczesnej nie zapamiętaliśmy nic, bo jej „program” okazał się być zlepkiem ogólnych haseł, z których niewiele wynika.

Obie partie zatem wróciły do tego, co wychodzi im najlepiej - licytacji na to, kto użyje większych słów do opisu PiSowskich „zbrodni” i kto będzie bardziej przekonującym „obrońcą demokracji”. W tym sensie mijający rok był dla opozycji totalnej rokiem straconym.
Gdy Nowoczesna zdecydowała, że spędzi Święta Bożego Narodzenia, okupując salę plenarną Sejmu, Platforma uznała, że nie może się wycofać i oddać pola Ryszardowi Petru. Gra idzie o najtwardszy elektorat antyPiSowski. Jednocześnie zabieganie o radykałów zniechęca tych bardziej umiarkowanych, więc z punktu widzenia Schetyny i Petru sytuacja wcale łatwa nie jest. Wie coś o tym także Jarosław Kaczyński, który sam od lat zmaga się z tym samym problemem, tyle, że po drugiej stronie barykady.

Wciąż jednak, jeśli idzie o rozpoznanie i wyczucie nastrojów społecznych to PiS jest kilka kroków do przodu. Chodzi zarówno o diagnozę państwa, jak i receptę na jego uzdrowienie. Napisano już o tym wiele, nie ma sensu się powtarzać. Nie da się jednak nie wspomnieć o kluczowym programie 500 plus, który w mojej ocenie był jedną z najważniejszych zmian w Polsce w mijającym roku. Ten, kto tej zmiany nie dostrzega, nazywa „jałmużną” albo sprowadza do prostego myślenia partyjnego („kupowanie wyborców”), naprawdę niewiele wie o Polsce. Zwłaszcza tej, której z okien warszawskich redakcji i biurowców nie widać.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także