Autorem projektu uchwały jest radna Małgorzata Jantos z Nowoczesnej, która do niedawna reprezentowały barwy Platformy Obywatelskiej. Pierwotne założenia uchwały wskazywały, że projekt finansowania in-vitro z budżetu samorządu miał ruszyć już w grudniu 2016 r., głosowanie nad sprawą jednak przesunięto. Jak wynika z zapisów projektu, główną motywacją do jego wprowadzenia jest fakt zakończenia rządowego programu „leczenia” niepłodności metodą pozaustrojową. „Pary, które nie zdążyły skorzystać z rządowego programu in vitro, mogą mieć jedynie nadzieję na dofinansowanie metody leczenia przez samorządy” – czytamy w projekcie.
Co ciekawe w projekcie nie odnajdziemy informacji o szacunkowych kosztach wprowadzenia uchwały, a także potencjalnej liczbie par, które chciałyby skorzystać z „leczenia” niepłodności metodą pozaustrojową. Lokalne media informują, że w przypadku kosztów, może chodzić o kwotę 2 mln zł rocznie.
Jak na razie nie wiadomo czy radni poprą projekt uchwały Małgorzaty Jantos. Jak mówi radny Łukasz Słoniowski z PiS, członkowie klubu radnych Platformy Obywatelskiej nie są, aż tak liberalni, a co za tym idzie głosy rozłożą się równomiernie co nie pozwoli na przeforsowanie uchwały. - Skrzydło liberalne w PO nie jest aż tak silne. Sądzę, że głosy się podzielą i projekt będzie jedynie pretekstem do dyskusji na temat in vitro i okazję do wywołania medialnego szumu wokół sprawy. Nowoczesna ma jedną radną i zdaje się musi nadrabiać fajerwerkami – powiedział Słoniowski.
Czytaj też:
Warszawa zajmie sie in vitro?