Śledztwo trwało ponad trzy lata. Chociaż na początku śledczy podejrzewali w tej sprawie trzy gdańskie urzędniczki, to szybko okazało się, że zamieszanych osób w ten proceder jest więcej. Jedna z urzędniczek miała przyjąć ponad 100 tysięcy złotych łapówki za pomoc w załatwieniu mieszkania. Kobieta jest już na emeryturze. Ostatecznie prokuratura sporządziła akt oskarżenia przeciwko 43 osobom, w tym pięciu byłym urzędniczkom. Sześciu oskarżonym, w tym trzem byłym przedstawicielom magistratu, prokurator zarzucił działanie w zorganizowanej grupie przestępczej.
Mieszkanie za łapówkę
W Gdańsku wciąż brakuje miejskich mieszkań komunalnych, co oznacza, że zainteresowani muszą czekać na swoją kolej. Zdaniem śledczych była to okazja do przyjmowania korzyści majątkowych. Ustalenia prokuratury wskazują, że w 14 przypadkach (w latach 2008-2010) mieszkania przyznawano poza kolejką, i to w dodatku osobom, które nie spełniały wymogów.
Chętni, którzy ubiegali się o taki lokal, wręczali pośrednikom wskazane przez nich kwoty pieniędzy - od dwóch do 57 tysięcy złotych. Ci z kolei kontaktowali się z urzędniczkami Urzędu Miejskiego w Gdańsku i przekazywali im część pieniędzy. Śledztwo wykazało, że pośrednicy przyjęli nie mniej niż 925 tysięcy złotych, z czego urzędnikom przekazano nie mniej niż 785 tysięcy.
Oskarżonym grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności, kara grzywny, a także przepadek równowartości korzyści majątkowych uzyskanych z popełnienia przestępstw. Śledczy nie znaleźli dowodów, że o procederze wiedzieli przełożeni urzędniczek.