Prof. Kazimierz Kik podkreślał, że jego zdaniem nikt bezpośrednio nie zwyciężył w politycznym sporze, natomiast nie ulega wątpliwości, że „rząd wyjdzie na swoje”. Gorsze recenzje będą zbierać posłowie opozycji, która „wyraźnie się cofa”.
- Wydaje mi się, że poszczególne partie stanęły w takim niebezpiecznym punkcie, w którym liderowanie Schetyny jest zagrożone. On jest twardym zawodnikiem, co oznacza brak elastyczności. Taka postawa jest dobra na ringu albo na froncie, ale grozi wykrwawieniem wojsk. Wydaje mi się, że straty, które w tej prestiżowej walce poniosła PO doprowadzą do zmiany. Coś się stało przez te trzy tygodnie w opozycji – mówił politolog.
Prof. Kik zauważył, że pomimo walki dwóch liderów, opozycja wciąż może być razem. Warunkiem byłoby jednak odsunięcie Schetyny od władzy. Nawet jeśli do tego dojdzie, jak podkreśla politolog, to niewiele zmieni na scenie politycznej, ponieważ propozycje opozycji zostały odrzucone w ostatniej kampanii wyborczej. - Większość ludzi w partiach, zarówno w Nowoczesnej jak i w PO, chciałaby współdziałania, a liderzy ze sobą walczą. Opozycja może się połączyć, jednak już bez Schetyny. Ale program opozycji, jej propozycja dla Polaków upadła po przegranej w wyborach. W związku z tym to właśnie PiS realizuje swoją koncepcję polskiej gospodarki. Opozycja ma tylko „letnią wodę po Tusku”, nie wynika z niej nic konstruktywnego i dlatego znajduje się na politycznych i programowych bezdrożach – zakończył prof. Kik.
Czytaj też:
Zybertowicz o Tusku: Poszedł o jeden most za daleko. Powrotu może nie być