Z naszego terrarium
  • Marcin WolskiAutor:Marcin Wolski

Z naszego terrarium

Dodano: 
TVN
TVN
Wprawdzie wśród zoologów i ekologów nie ma zgody, czy gatunek zwany Lemingus polonicus jest już gatunkiem ginącym czy jedynie zagrożonym. Warto jednak zwrócić uwagę na to, co uchodziło dotąd pobieżnym obserwatorom, uważającym te gryzonie za jednolitą masę podążającą stadnie w kierunku samozatraty.

Oto na gatunek polskiego leminga nizinnego składa się cały wachlarz podgatunków, ras i odmian. Są więc lemingi drapieżne, odżywiające się innymi lemingami (a na pewno hojnie gromadzonymi przez nich zapasami).

Są bezinteresownie ofiarne, nawet przez najbliższych nazywane frajerami, są pasożytnicze, są farbowane, towarzyskie i okazjonalne. Owo bogactwo odmian wynika z metod hodowlanych, którym było poddawane stado pierwotne. Według legend leming był jedynym zwierzęciem, które nie chciało iść za Noem na arkę, twierdząc, że wystarczy mu tylko parasol i swe życie zawdzięcza wyłącznie Chamowi, który spoił parkę alkoholem i odtąd żyją w dużej przyjaźni.

Powiadają, że w Polsce praojcem gatunku był azjatycki rudowłosy Lemingus kominternus, który pojawił się na naszych ziemiach na przełomie lat l944 i 1945. Uległ on licznym krzyżówkom z żulikiem pospolitym i innymi przedstawicielami gryzoni rodzimych. Efektem były zapomniane dziś podgatunki – Lemingus ubekus, Lemingus nomenklaturus czy coraz rzadszy Lemingus zomosus.

Tutaj zaznaczmy, że w odróżnieniu od reszty ssaków leming polski rozmnaża się kilkoma metodami – tradycyjnie płciowo, czyli leming płodzi kolejnego leminga, a także przez kooptacje. Niełatwo bowiem odróżnić oryginalny egzemplarz od osobnika tkniętego
jedynie lemingozą, przypadłością ciężką, ale podobno wyleczalną, przy czym zarazić się można metodą kropelkową, zwaną „grosz do grosza”, przez kontakt towarzyski, a także ze strachu.

Wyleczenie z lemingozy nabytej odbywa się wyłącznie poprzez wyrwanie ze stada i odcięcie od karmy, na którą składa się „pedigree 24” i „chappi wyborcze”. Zwykle najdalej po pół roku powraca samodzielne myślenie, reakcja na naturalne bodźce i głód pluralizmu.

Jednak to wie każdy, kto choć przez krótki czas był członkiem stada lemingów, którego inteligencja całkowita (zgodnie z psychologią tłumu) równa się inteligencji najgłupszego osobnika. Lub prowokatora.

Cały felieton dostępny jest w 3/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także