Jerzy Owsiak, czyli projekt polityczny
  • Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Jerzy Owsiak, czyli projekt polityczny

Dodano: 
25. finał WOŚP
25. finał WOŚP Źródło: PAP / Darek Delmanowicz
Od 25 lat polityczny projekt, jakim jest Jerzy Owsiak (od czasów Peerelu, jeszcze od Towarzystwa Przyjaciół Chińskich Ręczników, które w schyłkowej komunie miało kanalizować niewygodne dla władzy emocje) i jego przedsięwzięcie, cieszyły się bezprecedensowymi przywilejami. Jego impreza była wspierana milionami z państwowej kasy – nigdy nie podliczonymi – w postaci zaangażowania publicznej telewizji, służb – od policji po wojsko, najważniejszych urzędów w państwie oraz, co ważne, samorządów, bo to one, nawet w małych i biednych gminach, łożyły na organizację koncertów. Do tego dochodził wkład od spółek skarbu państwa bądź z jego udziałem. Wszystko to w atmosferze bezwzględnego moralnego szantażu.

Tym razem jest inaczej: zaczyna się normalność. Zaangażowanie państwa zostało zredukowane do minimum, TVP skończyła z transmisją finału, przejęła ją telewizja prywatna. To wszystko nie zmienia jednak nic, gdy idzie o bilans tych 25 lat.

O WOŚP piszę nieprzerwanie od dziesięciu lat. Byłem jednym z pierwszych publicystów, którzy zaczęli podważać dogmat o świętości Owsiaka i szlachetności jego działań. Nie będę tu streszczał dziesiątków swoich tekstów – kto chce, bez problemu znajdzie je w sieci. Trzeba jednak przypomnieć kilka najistotniejszych kwestii.

Po pierwsze – Owsiak i WOŚP to projekt polityczny, zbudowany według przemyślanego schematu. Z grubsza schemat ten wygląda następująco. Robimy akcję z wielkim wsparciem państwa (nie od samego początku, ale punkt zaczepienia miał Owsiak w mediach publicznych od 1. finału). Wybieramy jakiś szlachetny cel, w związku z czym wobec krytyków będziemy mogli zawsze używać moralnego szantażu: „Nasza akcja ci się nie podoba? Czyli nie chcesz pomóc chorym dzieciom!”. Ten szantaż będzie też chronił lidera. I właśnie autorytet lidera akcji poprzez nią budujemy. To lider ma być w jej centrum, bo będzie nam potrzebny. Kiedy będziemy w politycznej potrzebie, wystawiamy wykreowanego lidera przed kamery, a on z wyżyn swojej pozycji jako świecki święty, ratujący chore dzieci, potępi kogo trzeba i kogo trzeba pochwali. Dodatkowo z czasem wychowujemy sobie „twardy elektorat” świeckiego świętego, bezwzględnie fanatyczny, który zawsze będzie wspierał naszą stronę. Tak właśnie skonstruowana jest WOŚP.

Po drugie – Owsiak w rolę ostatecznego autorytetu wszedł gładko, bo był to przecież układu symbiotyczny z szeroko pojętą elitą III RP: my pozwalamy ci robić twoją akcję, jak tam chcesz, nie wtrącamy się, dajemy TVP, czas antenowy, służby i wszystko co potrzebne, a ty w zamian mówisz, co trzeba. Zresztą nie nadwyrężając się zbytnio – w końcu wymagane przekonania Owsiak wyniósł z domu. I stąd pogróżki pod adresem historyków, piszących o Lechu Wałęsie, że można im dać z baśki; stąd obrzucanie k…mi Antoniego Macierewicza; stąd narzekania, że za bardzo bombarduje się ludzi sprawą Smoleńska; stąd odpowiedni goście (z bardzo małymi wyjątkami, działającymi na zasadzie listka figowego), zapraszani na dyskusje podczas Woodstocku; stąd agresja wobec przeciwników aborcji, gdy instalowali na Woodstocku swoje stanowisko; stąd wsparcie WOŚP dla czarnego protestu i wiele innych sytuacji, w których „dyrygent” bez zachowywania pozorów ostro włączał się w polityczną nawalankę.

Biorąc to pod uwagę, pociesznie brzmią zaklęcia, że WOŚP łączy Polaków. Owszem, łączy – głównie tych, którym bliska jest wizja Polski sponsorowana przez Komorowskiego, Tuska, Środę, Rzeplińskiego (który brylował na 25. finale) i innych. Te zaklęcia, rzecz jasna, są częścią propagandowej operacji wokół WOŚP.

Po trzecie – wśród wspierających Orkiestrę jest z pewnością spora grupa osób nierozumiejących, w czym biorą udział i działających w dobrej wierze. O tym trzeba pamiętać. Ale jest też wspomniany „twardy elektorat”, sfanatyzowany w najwyższym stopniu. Jakiekolwiek wystąpienie przeciwko dogmatowi o świętości Owsiaka, ogłoszonemu przez świecką stolicę apostolską z siedzibą przy Czerskiej, jest zwalczane z całą stanowczością. Obelgi, które wylewają się na głowy krytyków (sam doświadczyłem tego wielokrotnie, również tym razem) to najgorsza kloaka, jaką można sobie wyobrazić, z najgorszymi przekleństwami, groźbami oraz życzeniami chorób i śmierci włącznie. Owsiak nigdy takich reakcji nie potępił, choć doskonale o nich wie.

To grupa zdyscyplinowana i doskonale wytresowana, rządząca się mechanizmem sekty, wielbiącej swojego guru, będąca rezerwuarem wyborczym dla formacji obozu obrońców „tego, jak było przedtem” (by użyć znakomitego określenia Agnieszki Holland). Dziś mogą z niej czerpać KOD, PO, Nowoczesna. Nim zerknie się na facebookowe profile twardych wielbicieli Owsiaka (którzy pod własnymi nazwiskami publikują obelgi, od których uszy więdną) można w ciemno założyć, że znajdziemy tam dwa elementy: obsesyjną nienawiść do PiS i Kaczyńskiego i te same uczucia wobec Kościoła. Dla owsiakowych fanatyków to jest sprzedaż pakietowa: popierasz WOŚP – nienawidzisz „PiS-dzielców” i „czarnej mafii”. I, wbrew temu, co twierdzą niektórzy, na siłę starający się łagodzić ton sporu, to właśnie fanatycy najcelniej odczytują istotę imprezy. Bo Owsiak faktycznie sprzedaje to w pakiecie.

Po czwarte – cel nie uświęca środków, a WOŚP nie jest imprezą charytatywną. Idea caritas zakłada bowiem skromność. O rozbuchanym Owsiakowym cyrku można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest skromny. Podobnie jak nie sposób o skromność posądzić samego Owsiaka, co zresztą jest logiczne, bo skromności nie dałoby się pogodzić z zadaniem promocji lidera WOŚP jako świeckiego świętego.

O psychologicznym efekcie jednorazowego rozgrzeszenia, który gasi odruch regularnego pomagania, pisano już wiele. Najczęściej jednak pojawia się fałszywe przekonanie, że cel uświęca środki – obojętnie, jaka jest rola WOŚP i co robi lub opowiada Owsiak, nie wolno powiedzieć o nim złego słowa, bo „pomaga chorym dzieciom”. Cel, rzecz jasna, nie uświęca środków. Gdyby tak było, należałoby rozgrzeszyć bandytę, który obrabował dom, po czym część pieniędzy ze sprzedaży fantów przekazał na sieroty czy staruszków.

Od dekady staram się pokazać, że Jerzy Owsiak i WOŚP to nie szlachetny, ponadpolityczny projekt, ale sprytne, stricte polityczne przedsięwzięcie. I tak należy je traktować. To nie znaczy, że WOŚP powinno się specjalnie gnębić, niszczyć, utrudniać działanie. Ale nie ma żadnego powodu, aby konserwatywna władza pozwalała politycznemu przeciwnikowi na żerowanie na publicznych zasobach. Nie ma też powodu do hipokryzji i udawania, że mamy do czynienia z czymś innym niż z przedsięwzięciem politycznym. Oczywiście nie na poziomie partyjnym, ale ideologicznym i światopoglądowym. Owsiak jest dla konserwatystów przeciwnikiem i tak należy go traktować.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także