Dziennikarz "GW": Minister Błaszczak może mnie pocałować w d***, ale musi się zapisać

Dziennikarz "GW": Minister Błaszczak może mnie pocałować w d***, ale musi się zapisać

Dodano: 
Wojciech Maziarski
Wojciech Maziarski Źródło:YouTube / Newsweek Polska
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Maziarski odniósł się na Facebooku do wystąpienia szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka ws. grudniowego protestu przed Sejmem. "Uprzejmie informuję, że przy kolejnej takiej okazji zamierzam ich znowu blokować. Uprzejmie też informuję, że min. Mariusz Błaszczak może mnie pocałować w d***, aczkolwiek musi się w tym celu zgłosić mailowo i zapisać, bo nie każdy termin mam dla niego wolny" - napisał.

Mariusz Błaszczak podkreślał, że policja będzie ścigała osoby, który są podejrzane o popełnienie przestępstwa. – Ścigani są ci, którzy są podejrzani o popełnienie przestępstwa. Rzeczywiście w nocy z 16 na 17 grudnia ubiegłego roku doszło do popełnienia przestępstwa. Odpowiedzialni za to złamanie prawa powinni ponieść konsekwencje. Policja ustala rzeczywiście uczestników tych burd pod Sejmem, jest to zadanie policji, takie jak ustalenie tych, którzy dopuścili się innych przestępstw czy wykroczeń, a w rękach wymiaru sprawiedliwości jest wymierzenie sprawiedliwych kar za łamanie prawa – mówił szef MSWiA.

„W związku z wystąpieniem min. Błaszczaka uprzejmie informuję, że uczestniczyłem w blokowaniu posłów 16 grudnia w Sejmie.Uprzejmie informuję, że przy kolejnej takiej okazji zamierzam ich znowu blokować. Uprzejmie też informuję, że min. Mariusz Błaszczak może mnie pocałować w d***, aczkolwiek musi się w tym celu zgłosić mailowo i zapisać, bo nie każdy termin mam dla niego wolny” – napisał na swoim Facebooku Wojciech Maziarski z "Gazety Wyborczej".

„Mój ulubiony minister Mariusz Błaszczak powiedział dziś w Radiu Zet, że w grudniu pod Sejmem chciałem "doprowadzić do zamieszek, do destabilizacji sytuacji w Polsce i do odwołania rządu". Nie wiem, skąd wytrzasnął te zamieszki, bo ze sceny i na fejsie wzywałem do przychodzenia na demonstrację i do zrobienia władzy polskiego majdanu. Żadne "zamieszki" nie przyszły mi nawet do głowy. Ale jeśli chodzi o odwołanie rządu, to prawda. Chciałem do tego doprowadzić w grudniu, teraz też chcę i myślę, że prędzej czy później doprowadzę. Oczywiście nie ja sam. Będę jednym milionów współobywateli, którzy to zrobią. Najpóźniej w wyborach za trzy lata, ale mam nadzieję, że znacznie wcześniej” – napisał w drugim wpisie Maziarski.

facebook
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także