Układ nadal zamknięty

Układ nadal zamknięty

Dodano:   /  Zmieniono: 
Układ nadal zamknięty
Układ nadal zamknięty

Ponad 160 mln zł – tyle łącznie w największych procesach odszkodowawczych, które mogą znaleźć rozstrzygnięcie w 2014 roku, domagają się do Skarbu Państwa przedsiębiorcy. To zadośćuczynienie za niesłuszne aresztowania, utracony majątek i zniszczone firmy - pisze w 47. wydaniu Do Rzeczy Wojciech Wybranowski.

Jeszcze 10 lat temu posiadali dobrze prosperujące firmy. Padli ofiarami niekompetencji, nadużyć, nadgorliwości prokuratury czy fiskusa. Dziś walczą o powrót do normalności. Święta Bożego Narodzenia spędzą, wertując akta i kodeksy. Bo choć państwo polskie przyznało się już wobec nich do grzechów: nadgorliwości, niekompetencji i nadużyć – odszkodowania za nie wciąż nie ma.

Sprawiedliwość po latach?

Krzysztof Stańko, właściciel ośrodka wypoczynkowego Kormoran w Turawie. Aresztowany w 2002 r. pod zarzutem produkcji i dystrybucji narkotyków. 27 miesięcy w areszcie śledczym. Prawomocnie uniewinniony po 10 latach śledztwa, w 2012 r.

– Jedenaście lat temu siadając do wigilijnego stołu, nie spodziewałem się, że państwo może tak postąpić ze swoim obywatelem. Straciłem wiarę w praworządność, w system – mówi Stańko w rozmowie z „Do Rzeczy”.

Przedsiębiorca z Turawy domaga się 3,2 mln zł odszkodowania za czas, który spędził w areszcie. Wyliczenia, które przedstawił, są proste – po 100 tys. zł za każdy miesiąc aresztowania plus odsetki. Pozew o odszkodowanie biznesmen złożył w październiku 2012 r. Czternaście miesięcy temu. Do tej pory nie został rozpoznany. Dlaczego? Skorzystano z furtki, jaką stworzyło orzeczenie Sądu Najwyższego, do którego prokuratura wystąpiła z kasacją od wyroku uniewinniającego Stańkę. SN uznał, że wyroku uniewinniającego od handlu narkotykami nie można kwestionować, ale wskazał, że wrocławscy sędziowie za mało uwagi poświęcili innemu z wątków śledztwa. Według katowickiej prokuratury Stańko 12 lat temu kupił za 2 tys. niemieckich marek kradziony samochód. Proces o wypłatę odszkodowania za niesłuszny areszt został wstrzymany do czasu zbadania przez sąd w Opolu, czy Stańko kupując używane auto ponad dekadę wcześniej, miał świadomość, że pochodzi ono z przestępstwa. (...)

Trzynaście lat temu jeden z najprężniejszych biznesmenów w regionie. Aresztowany w 2000 r. pod zarzutem przestępstw celnych. Miesiąc w celi. Firma zbankrutowała, pracę straciło 25 osób. Podczas aresztu bank zajął samochody na poczet zaciągniętych kredytów, a komornik salon. Prawomocnie uniewinniony w 2011 r.

– Czy po 13 latach walki o sprawiedliwość mam być optymistą? Dzielić się opłatkiem i z nadzieją patrzeć w przyszłość? Rok 2002 zamykaliśmy liczbą 270 sprzedanych samochodów, miesiąc po wejściu prokuratury nie został ani jeden – mówi Kubala w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy”. – Moje zobowiązania, jakie powstały po upadku firmy, sięgnęły 14 mln zł. Od 13 lat spłacam komornika, który zajmuje większą część mojej pensji. Zostaje bardzo niewiele na życie – nie ukrywa goryczy.

W pierwszym kwartale nadchodzącego roku prawdopodobnie ruszy proces o odszkodowanie za zniszczenie firmy. Pierwotnie przedsiębiorca domagał się 40 mln zł. Jak się dowiedzieliśmy – teraz kwota roszczenia wzrośnie o około 3 mln zł odsetek. Dlaczego? Bo to już kolejna próba przedsiębiorcy odzyskania tego, co w majestacie prawa ukradło mu państwo. Jednak latem tego roku Sąd Okręgowy w Świdnicy w kuriozalnym wyroku uznał, że przedsiębiorcy nie należy się ani złotówka odszkodowania. Ta decyzja jednak pod koniec listopada została zmiażdżona przez wrocławski sąd apelacyjny. Teraz proces o odszkodowanie musi zostać przeprowadzony ponownie od samego początku. (...)

W 2014 r. musi ruszyć też proces o odszkodowanie w innej głośnej sprawie – dramacie, który stał się kanwą znanego filmu Ryszarda Bugajskiego „Układ zamknięty”. Prawdziwi bohaterowie historii to: Lech Jeziorny i Paweł Rey, byli właściciele Krakowskich Zakładów Mięsnych.

Obaj zostali aresztowani na dziewięć miesięcy pod zarzutem działania na szkodę Skarbu Państwa. Po siedmiu latach śledztwa postępowanie umorzono, nie stwierdzając znamion przestępstwa. W listopadzie 2013 r. skazani nieprawomocnym wyrokiem na kary więzienia w zawieszeniu (Jeziorny – dwa lata, Rey – 1,8 roku) w innym wątku śledztwa – rzekomego wyprowadzenia pieniędzy z prywatyzowanego Polmozbytu.

– Gdy ten proces się zakończył po ośmiu latach, mimo że skazaniem, odczułem ulgę, iż wreszcie coś się przewaliło. Jeżdżenie z wokandy na wokandę, kosztem pracy zawodowej, rodziny, najbliższych. Niby przez ten czas wszyscy zdążyli się przyzwyczaić, ale wiele nas to kosztowało – mówi „Do Rzeczy” Jeziorny.

Kosztowało i będzie kosztować. Jeziorny i Rey składają apelację od wyroku. I mają sporą szansę wygrać – w ustnym uzasadnieniu krakowski sąd wskazał bowiem, że wcale nie ma pewności, czy wykup menedżerski, który uznał za nieprawidłowy, jest przestępstwem.

Jednocześnie z tą apelacją ruszyć powinien proces o odszkodowanie za bezpodstawne aresztowanie. Jeziorny i Rey za kratami bowiem siedzieli nie w związku z tą – prawomocnie niezakończoną sprawą – ale podejrzeniem nieprawidłowości w Krakmeacie, których – jak przyznała sama prokuratura – nie było. (...)

Pozwy o zadośćuczynienie za wyrządzone przedsiębiorcom krzywdy przez państwo wciąż niestety nie oznaczają ani pociągnięcia do odpowiedzialności winnych urzędników, ani wypłaty rekompensaty za bezprawie. (...)

Całość czytaj w najnowszym wydaniu Do Rzeczy.

Czytaj także