Grażyński wyklęty

Grażyński wyklęty

Dodano: 
Grażyński wyklęty
Grażyński wyklęty Źródło: fot. NAC
Uhonorowanie Michała Grażyńskiego spotkało się z głosami oburzenia. Czy obowiązująca dziś historia Śląska ma udowadniać, że nie jest on polski – pyta Andrzej Krzystyniak.

W gmachu Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach odsłonięto niedawno tablicę ku czci przedwojennego wojewody śląskiego, Michała Grażyńskiego. Zanim jednak to nastąpiło, przez lokalne media przetoczyła się fala krytyki i oburzenia na sam fakt upamiętnienia „sanacyjnego” przedstawiciela państwa polskiego na Śląsku.

Aby ocenić całą inicjatywę, zapytano w mediach kilka osób o opinie. Dziwnym trafem wszyscy okazywali oburzenie i niechęć, a swoją opinię wypowiadali autorytatywnie w imieniu Ślązaków, którzy rzekomo nie chcą takiego upamiętnienia.

Przeciwnicy Grażyńskiego, gdyby pokusili się o głębszą refleksję, zapewne zauważyliby, że powód braku uhonorowania wojewody tuż po wojnie jest bardzo prozaiczny. Był on bowiem dla komunistów przedstawicielem sanacji, tej znienawidzonej grupy „bankrutów politycznych”, niesprawiedliwej przedwojennej Polski, której mitu komuniści bali się panicznie, chcąc ją za wszelką cenę wymazać i zohydzić. Zdecydowanie wygodniejszy dla propagandy komunistycznej był Wojciech Korfanty, będący z „sanatorami” w niebezpiecznym dla niego konflikcie.

KŁUJĄCA „POLSKOŚĆ ŚLĄSKA”

Grażyński po 1989 r. nie doczekał się choćby najmniejszej próby uhonorowania swych zasług dla Śląska i Polski, a że takowe miał, przyznają nawet jego najzagorzalsi przeciwnicy. Sprawa przedwojennego wojewody jest idealnym przykładem braku prowadzenia jakiejkolwiek polityki historycznej państwa polskiego po 1989 r. na Śląsku. Ba, jest również dowodem braku badań historycznych w zakresie historii Śląska.

Grażyński będzie, co logiczne, budzić niechęć, a nawet wściekłość osób, które reagują alergicznie na określenie „polskość Śląska”. Przedwojenny wojewoda przybył na Śląsk, za który walczył w powstaniach, z zamiarem zespolenia go z Polską. Nie było to łatwe zadanie, zważywszy na to, co Grażyński zastał na Śląsku: wrogą Polsce mniejszość niemiecką, podziały polityczne wśród samych Ślązaków, przemysł w dużej mierze w rękach niemieckich. Dzisiejsi piewcy „wielokultowości” Śląska nie wybaczą Grażyńskiemu, że działał w interesie państwa polskiego. Będą za to przywoływać postać Korfantego, przeciwnika sanacji, i powoływać się na nią. I zrobią to ci sami, którzy twierdzą, że powstania śląskie, dzieło Korfantego, były wojną domową lub wręcz polską agresją.

Artykuł został opublikowany w 4/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.