– Powszechne ubezpieczenie zdrowotne, które wbrew nazwie wcale nie jest powszechne, bo około 7 proc. Polaków nie jest ubezpieczone, a zatem nie jest uprawnione do korzystania z publicznego systemu służby zdrowia i to zmieniamy. Od 1 stycznia koniec – mówił minister Konstanty Radziwiłł.
Minister dodał, że zmiany w funkcjonowaniu służby zdrowia są konieczne. – Jest wiele osób i przypuszczam, że w tej redakcji też tacy są, którzy pracują np. na umowie o dzieło, i to nie są Marsjanie, to są konkretni ludzie, którzy dzisiaj nie mają prawa się leczyć. Ci ludzie będą mieli prawo się leczyć – tłumaczył szef resortu zdrowia.
Dopytywany przez prowadzącego audycję o ewentualne oszczędności wynikające z likwidacji NFZ przyznał, że takie oszczędności będą, a kwoty te są znaczne. – Jest jeszcze drugi rodzaj oszczędności, który przewiduję, taki, powiedzmy, "niemarnowania" pieniędzy. To jest to, co dzisiaj obserwujemy, bo krążą pieniądze, krążą pieniądze publiczne. Jest bardzo wielu obywateli, za których składki do funduszu wpływają nie od nich samych, tylko od różnych instytucji publicznych. To są rolnicy, bezrobotni, cała armia ludzi, którzy są beneficjentami ZUS, czyli renciści, emeryci. Za nich wszystkich pieniądze, które mniej czy bardziej pochodzą z budżetu, albo pośrednio, albo bezpośrednio, krążą po systemie między jedną instytucją publiczną i drugą i oczywiście topnieją przy tym. Przy tym wszystkim jest zatrudnione mnóstwo ludzi – powiedział minister Konstanty Radziwiłł.
Czytaj też:
Głośno wokół Ministerstwa Zdrowia. Bogdan Chazan zastąpi Konstantego Radziwiłła?