Robert Biedroń w wywiadzie z listopada zeszłego roku, ubolewał nad skutecznością programu „Rodzina 500 plus”, którego konsekwencją miała być rezygnacja z pracy kobiet, które zarabiają najmniej. Zwracał uwagę, że rezygnacja z pracy w związku ze świadczeniami „500 plus” może spowodować, że w przyszłości, tym kobietom trudniej będzie powrócić na rynek pracy. Podczas rozmowy przyznał, że podobna sytuacja zachodzi także w magistracie w Słupsku.
„Tak, także u mnie w ratuszu. Rezygnują przede wszystkim kobiety, które mało zarabiały. One dzisiaj, jeżeli mają trójkę czy więcej dzieci, obliczają to sobie i im się po prostu nie opłaca pracować. To doprowadza do tego, że te kobiety wypadają z rynku pracy i ciężko im będzie pewnie wrócić.” – mówił Robert Biedroń w wywiadzie dla wp.pl.
Sprawą zajęli się słupscy radni, którzy wystosowali oficjalne zapytanie do prezydenta miasta, w którym domagali się informacji na temat skali problemu związanego z odejściami kobiet z pracy na skutek wprowadzenia programu „Rodzina 500 plus”. Jak podaje serwis tvp.info, Ratusz zwlekał z odpowiedzią, ale ostatecznie przekazał informację, z której wynika, że w związku z uruchomieniem świadczeń „Rodzina 500 plus”, w słupskim magistracie nie doszło do żadnych odejść z pracy. „Informuję, że ze względu na wprowadzenie programu „500 plus” w Urzędzie Miejskim w Słupsku nie stwierdzono rezygnacji z pracy. Prezydent Miasta mówiąc o problemie dot. rezygnacji z pracy w związku z powyższym programem, poruszył zjawisko mające miejsce na lokalnym i krajowym rynku prac” – czytamy w oficjalnym oświadczeniu.
Czytaj też:
Biedroń: Zastanawiam się nad wprowadzeniem "tęczowego dnia" w szkołach