Organizowaniem uroczystości zajmują się wspólnie dwie warszawskie dzielnice: Rembertów i Praga Południe. Postawiony w 1935 roku pomnik stoi w miejscu zbiorowej mogiły, która znajdowała się na styku obu tych dzielnic.
W tym roku zrezygnowano z asysty wojskowej, co organizatorzy tłumaczyli tym, że nie chcą, żeby podczas obchodów odczytano apel smoleński. Podczas uroczystości zabrakło także polskiej flagi oraz sztandaru powstańców, w zamian pomnik poległych przysłoniła wielka flaga Unii Europejskiej. Takie potraktowanie sprawy oburzyło część rekonstruktorów, którzy sytuację określili mianem "politycznej hucpy".
"Po przybyciu na miejsce okazało się ze uroczystości mają nie być niczym innym jak polityczna hucpą jednej z opcji politycznych. Cześć rekonstruktorów w tym cala artyleria i piechota opuściły miejsce przed rozpoczęciem imprezy. Pomimo różnych poglądów politycznych jakie mamy prywatnie w naszym środowisku nie zgadzamy się na wycieranie sobie twarzy historią i robieniu politycznych agitek z naszym udziałem" - napisało Stowarzyszenie Artylerii Dawnej "Arsenał" na Facebooku.
Do zdarzenia odniósł się również publicysta "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz. "Wkurzało mnie ćkanie apelu smolenskiego w nieadekwatne okazje - ale wpierdzielenie UE do Powstania Listopadowego to jeszcze o lewel głupiej!" – napisał na Twitterze.
twitter