Tajemnice teczki ambasadora
  • Wojciech WybranowskiAutor:Wojciech Wybranowski

Tajemnice teczki ambasadora

Dodano: 
Teczka personalna TW Wolfgang
Teczka personalna TW Wolfgang Źródło: PAP / Reprodukcja
„Do Rzeczy” poznało wszystkie dokumenty z teczki TW „Wolfgang”. Poza zobowiązaniem do współpracy nie ma w niej dokumentów, które świadczyłyby, że prof. Andrzej Przyłębski, ambasador Polski w Niemczech, współpracował z SB.

O podpisanym przez prof. Andrzeja Przyłębskiego, członka Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu i wówczas kandydata na ambasadora RP w Berlinie, zobowiązaniu do współpracy, jako pierwszy, już przed rokiem, informował tygodnik „Do Rzeczy”: Cezary Gmyz ujawnił wtedy, że prof. Przyłębski, wówczas kandydat na ambasadora RP w Berlinie, jako TW „Wolfgang” w latach 1979–1980 miał współpracować z komunistyczną bezpieką. Kilkanaście dni temu nazwisko Przyłębskiego jako tajnego współpracownika SB podało też radio RMF, które opublikowało część dokumentów z teczki TW „Wolfgang” – wśród nich zobowiązanie Przyłębskiego do współpracy z SB. Z dokumentów wynikać ma, że Przyłębski zgodził się na współpracę z SB w zamian za zgodę na wyjazd zagraniczny. Sprawa wywołała polityczną burzę.

Co kryją akta Przyłębskiego

Tygodnik „Do Rzeczy” dotarł do wszystkich dokumentów, jakie zgromadzono w teczce TW „Wolfgang”. Najważniejszym zgromadzonym w niej dokumentem jest zobowiązanie do współpracy z SB, które w 1979 r podpisał prof. Andrzej Przyłębski. To też w zasadzie jedyny dokument, który mógłby wskazywać na współpracę obecnego ambasadora Polski w Niemczech z SB.

W dokumentach zgromadzonych w teczce Przyłębskiego nie ma materiałów, które wskazywałyby na jego przydatność dla bezpieki. Jedyny dokument, który ewentualnie można by nazwać „informacją” to opis Romana N., kolegi Przyłębskiego, który wyjechał do USA. Przyłębski opisuje w notce m.in. drogę, jaką N. przez Szwecję i Berlin Zachodni trafił do Nowego Jorku. W tej informacji także nie ma wielu szczegółów, a sam dokument może też budzić zastrzeżenia. Dlaczego? Bo dokument sprawia wrażenie poprawianego przez – być może funkcjonariusza SB. Tytuł „notatki operacyjnej” jest dopisany innym charakterem pisma niż cały dokument. Dokument podpisany jest nazwiskiem obecnego ambasadora, a nie standardowo w przypadku TW – pseudonimem, co może wskazywać, iż jest to zapis oficjalnej rozmowy przeprowadzonej w budynku MO, gdzie Przyłębski zabiegał o paszport, przerobiony następnie na „notatkę operacyjną”.

Nie ma teczki pracy

W dokumentacji nie ma na przykład teczki pracy tajnego współpracownika. Oznaczać to może, że z punktu widzenia bezpieki, mimo formalnie podpisanego przez Przyłębskiego zobowiązania do współpracy, nie traktowano go jako źródła.

Arkusz Kontroli Osobowego Źródła Informacji w teczce „Wolfgang” pozostał niewypełniony.

W dokumentach znajduje się również obszerny „Plan Szkoleń”, ale nie ma raportów ze szkoleń, w których Przyłębski miałby uczestniczyć. Wskazywać to może, że żadnego szkolenia z nim SB nie przeprowadziła. Nie ma też żadnych informacji o wynagrodzeniach, jakie SB miałoby przekazywać „Wolfgangowi”. Kwestionariusz dotyczący tej kwestii również jest pusty.

Biuro Lustracyjne IPN wdrożyło procedurę weryfikacji oświadczenia lustracyjnego ambasadora Przyłębskiego, a sprawa ma zostać potraktowana priorytetowo. Kierownictwo MSZ wstrzymuje się na razie z decyzjami, co do dalszej przyszłości Przyłębskiego na stanowisku ambasadora, czekając na stanowisko.


Więcej informacji o tym co kryje się w teczce TW „Wolfgang” i tajemnicach ambasadora Przyłębskiego, a także kulisach gry PiS wokół jego nominacji przeczytacie Państwo w najbliższy poniedziałek, w papierowym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także