– To jest też ewenement i pewien precedens, dlatego że trudno sobie wyobrazić w takiej sytuacji, żeby to się nie przełożyło potem na dalsze funkcjonowanie Unii Europejskiej, bo jeśli raz się udało coś takiego przeprowadzić, to ta pokusa, żeby izolować kraje, które mają inne zdanie, będzie powracała – dodawał.
Zdaniem Krzysztofa Szczerskiego, Donald Tusk przy kandydowaniu na kolejną kadencję szefa Rady Europejskiej kierował się własnym interesem politycznym.
– Jeśli ktoś tak naprawdę mógł wczoraj wykonać pewien gest, który pokazałby, że może być silnym politykiem europejskim i pewnym liderem polityki europejskiej, to był to Donald Tusk, który mógł, on osobiście, jako odpowiedzialny za przebieg Rady Europejskiej, zgłosić wniosek o odłożenie głosowania. Niestety wybrał swój własny interes ponad interes polityki europejskiej – ocenił. – Ten wynik wczoraj, ta sytuacja, w której konkluzje nie są przyjęte, są wielka porażką, w ogóle funkcji przewodniczącego RE, bo on powinien o to zadbać, a niestety przedłożył swój własny interes nad interes polityki europejskiej – podkreślał.
Wczoraj szefowie unijnych państw podjęli decyzję o wyborze Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Wcześniej jednogłośnie odrzucono wniosek Polski o przełożenie głosowania. Za przedłużeniem mandatu Tuskowi opowiedziało się 27 państw. Spotkanie zakończyło się krótko po północy.
Czytaj też:
Szydło: Mamy swoje zasady. Hollande: A my mamy fundusze strukturalne