"Wyklęty" nie do wytrzymania
  • Antoni TrzmielAutor:Antoni Trzmiel

"Wyklęty" nie do wytrzymania

Dodano: 
Doda na premierze "Wyklętego"
Doda na premierze "Wyklętego"Źródło:PAP / Leszek Szymański
10 marca "Wyklęty" wchodzi prawie do wszystkich kin, a w Pałacu Kultury i Sztuki w ostatni dzień lutego odbyła się jego premiera. Trudno nie odczytywać tego jako symbolu. W budynku, który nosił imię Józefa Wisarionowicza Stalina, wszyscy – od pana prezydenta Andrzeja Dudy po panią Dorotę Rabczewską ps. Doda – z zapartym tchem, w milczeniu, oglądają przejmujący obraz. Film o tych, którzy właśnie przez Stalina i tych paru przechrztów na rodzimych stalinków, byli skazywani nie tylko na tortury, śmierć, ale i na jeszcze wyższy wymiar kary – wieczne zapomnienie. Ósmy krąg piekła, "specjalnoje naznaczenia", w którym nie ma już nic (© Jacek Kaczmarski). W Sowietach się to udało, w Polsce – nie, acz było blisko (zwłaszcza w latach jaruzelszczyzny i post-jaruzelszczyzny).

To dobry film. Bo prosty, a nie przekombinowany. Bo pełen ważkich niuansów – a nie pełen subtelności cepa. Bo współcześnie zrealizowany – w pięknych plenerach, ze świetnymi aktorskimi (a nie celebryckimi) kreacjami. Bo nie nużący, acz wręcz bezpośrednio dający odczuć zimno, deszcz, gorączkę i – przede wszystkim – samotność. A także – solidarność. Tą nadzwyczajną solidarność Polaków, nawet różniących się poglądami (proszę czytać dosłownie: solidarność Polaków – nie sowieciarzy. A także prawdziwą, choć na co dzień dewaluowaną odmienianiem przez wszystkie przypadki – miłość.

A przede wszystkim – to film nie do wytrzymania. I dlatego od Dudy po Dodę wszyscy oglądali go w milczeniu. Nie do wytrzymania: bo przywołuje proste rozkazy nowej pseudo-ludowej władzy: "masz ich za**bać, nie złapać" i dzisiejsze tyrady (dobrze jeśli, co rzadkie, podsądnych) o honorze, służbie dla Ojczyzny, "takiej Polski jaka wówczas była", mundurze.

Zamilczany "Wyklęty"

I dlatego właśnie zamilczeć go pewnie będzie próbować gazeta, którą – tu trzeba przypomnieć dla uczciwości – redaguje brat stalinowskiego oprawcy, który mordował Niezłomnych i nigdy nie poniósł za to odpowiedzialności, a wręcz przeciwnie – żyje w wyśmienitych warunkach, pobierając sowitą – polską, a jakże – emeryturę "za zasługi". Ta technika stosowana jest od lat 40-tych: po co recenzować nawet krytycznie (a więc przydawać wagę), promujmy postawę, że nawet "jeśli tylko prawda jest ciekawa", to "nie trzeba głośno mówić" (© Józef Mackiewicz i Piotr Gociek). Zresztą już czytam o pozwie ubeka z żądaniem zabezpieczenia powództwa w formie… wstrzymania wyświetlania w kinach pod groźbą kar finansowych.

Na marginesie – odróżnijmy się i bądźmy krytyczni: największy sprzeciw budziła scena otwierająca, bo żaden podoficer nie ważyłby się wyższego oficera II Rzeczpospolitej poganiać, bo to już późniejsze "tradycje" tej władzy, która nazywała siebie sama "ludową" – a jak słusznie zauważył Piotr Gursztyn – we krwi topiła najbardziej ludowe powstanie, a więc oparte na tych ze wsi i małych miast, którzy gwałceni, rabowani, mordowani nie mieli innego wyjścia, niż się bronić. A przecież – "nie ma wrogów władzy ludowej".

Coś tej polityce zawdzięczamy

"Wyklęty" dowodzi też potrzeby polityki. Bo jak mówił mi zaledwie przed paroma tygodniami reżyser – ten film nie mógł liczyć na wsparcie Polskiego (sic!) Instytutu Sztuki Filmowej, mógł liczyć tylko na Polaków w kraju i zagranicą, którzy wsparli go datkami. I choć to obraz naprawdę tani (czego na szczęście nie widać – a wprost przeciwnie), to bez dwóch i pół miliona dotacji od bodaj sześciu państwowych firm i ich fundacji – on by nie powstał. Po prostu. Bez owej, często krytykowanej "miotły kadrowej" – by go nie było, a dla tego projektu to była fundamentalna "dobra zmiana". Producent "Wyklętego" mówił mi jednoznacznie: poprzednicy nie byli nim zainteresowani. Pieniądze Polaków, i to o wiele więcej, woleli wydawać np. na koncert angielskojęzycznej szansonistki o pseudonimie "Madonna". Dopiero zarządy nominowane przez Prawo i Sprawiedliwość uważały, że on jest potrzebny.

A on jest nam – jako wspólnocie Polaków – potrzebny. I ten jeden obraz, zamiast wielu akademii organizowanych przez obecne władze, siłą kina, siłą indywidualnego przekazu, powie prostą prawdę każdemu Polakowi. Prawdę o braku wyboru, okrucieństwie rodzimych sowieciarzy, ale także ponadczasowej: głupocie i honorze, wyborze "postawy wyprostowanej" (© Zbigniew Herbert), bądź skarłowacenia (a to zawsze niesie zbydlęcenie). Kino jest najważniejszą ze sztuk. Wreszcie ten aforyzm Lenina, ta siła może działać na rzecz Polaków – a nie – jak nazbyt często – przeciwko nim. Wreszcie, choć jest już 28 lat po tym jak "4 czerwca skończył się w Polsce komunizm" (© Joanna Szczepkowska).

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także