– To fałsz. Jarosław Kaczyński nie próbuje wyprowadzić Polski z Unii Europejskiej, tylko obrał strategię działania w najbliższym czasie pomimo Unii, uznając, że jest ona w stanie ciężkiego kryzysu, że można to ominąć, a, od czasu do czasu, wykorzystywać jej błędy na użytek strategii wewnętrznej – mówił Ujazdowski. – Prawo i Sprawiedliwość nie chce wyprowadzić Polski z Unii Europejskiej – dodawał.
– Trzeba być sprawiedliwym i rzetelnym, to co nam grozi, to nie wyprowadzeniu Polski z Unii Europejskiej, tylko stan radykalnego pomniejszenia aktywów i niezdolność do kształtowania treści polityki unijnej. Dbanie o polskie interesy wymaga sojuszników – zaznaczał.
"Jeśli wygram, podejmę współpracę z Kaczyńskim w demontażu Unii" – miała powiedzieć Le Pen w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Czytaj też:
"Podejmę współpracę z Kaczyńskim w demontażu Unii". "Rzeczpospolita" zmanipulowała słowa Le Pen?
"Polityka wymaga czegoś więcej, niż dziecięcej emocjonalności"
Gość Pawła Lisickiego w "Salonie politycznym Trójki" zdecydowanie krytykował działania Prawa i Sprawiedliwości w związku z wyborem przewodniczącego Rady Europejskiej. – Trudno o tym mówić w słowach letnich, bo to nie ma nic wspólnego z interesem narodowym, ze szkołą polskiego patriotyzmu – ocenił. – Polityka wymaga czegoś więcej, niż dziecięcej emocjonalności – dodawał.
Zdaniem Ujazdowskiego, zachowanie polskiego rządu w tej sprawie było mocno przesadzone. Zarzucał również ekipie rządzącej, że w sprawach "naprawdę ważnych" nie prowadzi rozmów w równie gorącej atmosferze. – Będę wspierać polski rząd, gdy toczy spory na forum Unii Europejskiej w sprawach ważnych. Jak dotąd w takich kwestiach asertywność była okazywana w atmosferze mniejszej temperatury, niż przy wyborze Donalda Tuska – zaznaczył.
Jak podkreślił europoseł, za działaniami rządu nie przemawiał żaden wzgląd racjonalny, więc należą się za to twarde słowa krytyki. Mówił przy tym, że Donald Tusk prezentował linię, która w dużej części pokrywała się z poglądami Prawa i Sprawiedliwości.
– Podejście polskiego rządu na forum Rady Europejskiej było zbieżne z postawą Tuska. To on jako pierwszy wypowiedział się polemicznie na temat polityki otwartych drzwi proponowanej przez Angelę Merkel – stwierdził, dodając, że polski rząd niepotrzebnie przenosi wewnętrzny spór polityczny na grunt zagraniczny.
– Spór polityczny w Polsce jest toksyczny. Każda ze stron popełnia błędy w mieszaniu aktywności wewnętrznej z aktywnością zewnętrzną. To nieszczęsny taniec, w którym każda ze stron uruchamia złe emocje. (...) Nie zachodziła konieczność wspierania Tuska, wystarczyło nie dramatyzować. Trzeba tłumić emocje, tłumić konflikt i unikać izolacji Polski – ocenił.
– Rządzi tym wszystkim zła psychologia i koncepcja prowadzenia polityki na bazie zaostrzania sporu. Piłsudski i Dmowski też się kłócili, ale o poważne rzeczy – zaznaczył.