Podczas warszawskiego szczytu NATO Biuro Ochrony Rządu odpowiadało za bezpieczeństwo wszystkich zagranicznych przywódców. Wśród 16 prezydentów i 20 premierów byli m.in. prezydent Francji Francois Hollande, ówczesny premier Wielkiej Brytanii David Cameron, kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent USA Barack Obama.
Kilkanaście godzin służby i kilka godzin snu w samochodzie
Według informacji "Wirtualnej Polski" funkcjonariusze BOR pracowali po kilkanaście godzin dziennie, zaś po służbie mieli zaledwie trzy godziny snu – w samochodzie lub na karimacie obok niego. Część funkcjonariuszy, która jeździła z zagranicznymi przywódcami wracała na noc do siedziby BOR. Gorzej mieli jednak funkcjonariusze, którzy prowadzili pojazdy z ochroną i musieli nocować na parkingu pod Stadionem Narodowym. – O tych, którzy zostali na stadionie nikt nie pamiętał. Zostali tam do następnego dnia w tym samym garniturze i samej koszuli. Potem jechaliśmy pod hotel po VIP-a, zawodziliśmy go na Stadion Narodowy i czekaliśmy aż skończy. Niektórzy w tym czasie odsypiali zarwaną noc – mówi informator "WP".
Naginanie procedur za 180 złotych
Portal twierdzi, że funkcjonariusze BOR naginali procedury, ponieważ za nadgodziny była obiecana premia – 180 złotych. – Większość kierowców samochodów głównych nie zdawała samochodów u dyspozytora, bo kończyliśmy o 2 w nocy, a o 5 rano trzeba było wyjechać. Nie opłacało się wjechać do garażu. Świadomie naginaliśmy procedury (...) Przy ogromnej liczbie godzin, które co do zasady nie są opłacane, w naszej firmie pracuje się głównie dla idei – dodaje rozmówca "WP".
Kierowcy? Specjalne uprawnienia dla mechaników
Informatorzy "WP" zdradzają również, że wiele tygodni przed szczytem NATO, kierownictwo Biura zaczęło pilnie szukać kandydatów na kierowców. – Pod uwagę był brany każdy, kto był żywy i miał prawo jazdy. Nawet mechanicy. Masowo przechodzili badania i podchodzili do egzaminu z jazdy. Założenie było takie, że mają zdać. Na szczęście ci nowicjusze nie siadali potem za fajerą (za kierownicą - red.) w samochodach głównych, ale w ochronnych – mówi jeden z funkcjonariuszy.
Pozytywne zmiany w BOR. "Kierownictwu to otworzyło oczy"
Rozmówcy portalu dodają jednak, że po publikacjach mediów, kierownictwo BOR zaczęło wprowadzać pozytywne zmiany. – Kierownictwu to otworzyło oczy. Zaczęli się przejmować i liczyć godziny pracy. Częściej wprowadzają drugą zmianę, gdy pierwsza pracuje za długo. Nawet u marszałka Kuchcińskiego, z czym był zawsze problem. Przed wyjazdem premier Szydło do Krakowa jedna grupa jedzie tam dzień wcześniej, co się wcześniej nie zdarzało – mówi informator "WP".