Zbrodniarze, którzy uniknęli kary

Zbrodniarze, którzy uniknęli kary

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stefan Michnik
Stefan Michnik
Tadeusz M. Płużański Stalinowscy sędziowie i prokuratorzy nigdy nie odpowiedzieli za swoje zbrodnie. Na straży ich bezpieczeństwa stanęła III RP. Próba rozliczania tych przestępców była podważaniem ładu Polski Okrągłego Stołu, nie mogła więc zakończyć się sukcesem.

Od 1989 r. można mówić o żołnierzach wyklętych, których ze względu na postawę trzeba nazywać niezłomnymi. Niewielu badaczy zajmuje się natomiast ich oprawcami. To temat tabu. Ci zbrodniarze – czy to śledczy stosujący bezpośredni terror, czy sędziowie i prokuratorzy, mordercy sądowi – są nadal pod ochroną. Nie ponieśli żadnej kary. O abolicji dla komunistycznych zbrodniarzy przesądzono pod koniec lat 80. ubiegłego wieku przy Okrągłym Stole i w Magdalence.

Niektórym III RP stawia zarzuty. Pojawiły się one dopiero, gdy powstał Instytut Pamięci Narodowej. To placówka, która jako pierwsza ustanowiła przepisy o zbrodni komunistycznej. IPN nie ograniczył tych zbrodni wyłącznie do UB i Informacji Wojskowej, ale stwierdził, że zbrodniarzami są również sędziowie i prokuratorzy. To jest właśnie pojęcie morderstwa sądowego. I dziś owi mordercy są przez IPN ścigani. Jednak akty oskarżenia trafiają potem do polskich sądów, gdzie ci mordercy są uniewinniani ze „względów humanitarnych” – wiek czy stan zdrowia. I efekt jest taki, że żaden z nich po 1989 r. nie został skazany.

A przecież oni z premedytacją, z pobudek politycznych, eliminowali polskich patriotów. Jeżeli dzisiaj odkrywamy na „Łączce” cmentarza na Powązkach Wojskowych w Warszawie szczątki zamordowanych żołnierzy wyklętych, to można sobie łatwo odtworzyć cały łańcuch zbrodni. Tych, którzy znęcali się w śledztwie, tych, którzy oskarżali i skazywali, w końcu tych, którzy strzelali w tył głowy. I tak w kwaterze „Ł” możemy znaleźć na przykład ofiary stalinowskiego sędziego wojskowego Stefana Michnika, przyrodniego brata Adama Michnika, redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. Stefan Michnik żyje spokojnie w Szwecji, która stwierdziła, że nie wyda go Polsce, bo jego czyny miały ulec przedawnieniu. (…)

Cały artykuł dostępny jest w 11/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także