Michaś wygrał drugie życie
Artykuł sponsorowany

Michaś wygrał drugie życie

Dodano: 
Michaś wygrał drugie życie
Michaś wygrał drugie życie Źródło: LINK4
Półroczny chłopiec miał straszny wypadek samochodowy. Jechał w aucie, które roztrzaskało się o drzewo.

Gdy lekarze zobaczyli, w jak ciężkim stanie jest Michaś, powiedzieli jego mamie, by modliła się o cud. Pani Natalia klęczała nad łóżeczkiem synka podłączonego do respiratora i prosiła Boga o pomoc. Wysłuchał. Chłopiec po tygodniach wybudził się ze śpiączki. Dziś rośnie i robi postępy w rozwoju. Jego rehabilitację finansuje firma ubezpieczeniowa LINK4.

Michaś miał tylko pół roku, gdy w końcu 2014 roku auto, którym jechał razem z mamą i babcią, roztrzaskało się o drzewo. Gdy nadeszła pomoc, nawet nie oddychał...

Potworny wypadek

To w ogóle był zły dzień. Babcia Michasia dowiedziała się, że ma złośliwy nowotwór. Razem z córką Natalią i półrocznym wnukiem wracała ze szpitala w Bydgoszczy. Droga była wąska, wzdłuż pobocza gęsto rosły drzewa. Nagle jadący z naprzeciwka TIR przejechał na drugą stronę szosy i pędził wprost na auto prowadzone przez panią Natalię.

– Miałam do niego jakieś 20 metrów. W głowie kołatała mi się myśl: albo zderzymy się czołowo, albo odbiję w bok. Skręciłam kierownicę. Straciłam panowanie nad samochodem. Wpadliśmy w poślizg. Miałam jeszcze nadzieję, że uda mi się skierować auto na pole, ale uderzyłam w drzewo... – mimo że od wypadku minęły już ponad dwa lata, pani Natalia ma łzy w oczach, gdy o nim opowiada.

Pierwsza przy rozbitym aucie zatrzymała się położna. Ta sama, która raptem pół roku wcześniej pomagała Michasiowi przyjść na świat. Dała mu życie jeszcze raz. Rozpoczęła reanimację i chłopcu wrócił oddech. Ale to był dopiero początek jego ciężkiej walki o życie i mozolnego powrotu do zdrowia.

Michaś nie widzi

Chłopiec trafił do szpitala w ciężkim stanie. Lekarze wprowadzili go w śpiączkę farmakologiczną. Aż na dwa tygodnie. Podłączyli też do respiratora, by utrzymać oddech. – To były najgorsze w moim życiu dni. Nie było wiadomo, czy Michaś się wybudzi, czy będzie w stanie sam oddychać. Modliłam się żarliwie – opowiada mama chłopca.

Pierwsza próba wybudzenia się nie udała. Kolejną lekarze podjęli po kilku dniach. Z sukcesem. Ale na pomyślnym wybudzeniu radość się skończyła. Dziecko, które przed wypadkiem zaczynało raczkować, straciło władzę w rączkach czy nóżkach. – Przelewał mi się przez ręce – opisuje pani Natalia.

Na dodatek okazało się, że w wyniku obrażeń głowy chłopiec prawie nie widzi. Konieczna była rehabilitacja ruchowa – dla wzmocnienia mięśni i ćwiczenia wzroku, który można było jeszcze ratować. Narodowy Fundusz Zdrowia zaoferował… kwadrans rehabilitacji w miesiącu. Za mało i za rzadko. Mama Michasia była bliska załamania.

Michaś wygrał drugie życie

Wraca nadzieja

Pomoc nadeszła od ubezpieczyciela, u którego pani Natalia miała wykupioną polisę na auto. – Z końcem kwietnia 2015 roku synek został zakwalifikowany do rehabilitacji finansowej przez LINK4 – mówi mama Michasia. Dla pani Natalii i jej synka to było jak błogosławieństwo. Jak wysłuchanie jej modlitw. – Zamiast kwadransa w miesiącu, które fundował NFZ, Michaś dostał trzy spotkania z rehabilitantem w ciągu tygodnia. Każde po godzinie. Na początku wytrzymywał tylko kwadrans ćwiczeń, potem pół godziny, aż w końcu pełną godzinę spędzał na rehabilitacji – opowiada.

Ale ćwiczenia mięśni to jedno. Trzeba było jeszcze zadbać o oczka.

– Dzięki LINK4 pojechaliśmy na dwa turnusy rehabilitacyjne do Krakowa, każdy po trzy tygodnie – mówi mama chłopczyka. – A w styczniu zeszłego roku LINK4 znalazł nam zajęcia z rehabilitacji wzroku w Bydgoszczy, czyli znacznie bliżej naszego domu w Chełmży, bo niespełna 50 kilometrów. Jeździliśmy tam trzy razy w tygodniu, a od września jesteśmy jeszcze częściej, cztery razy na tydzień – cieszy się mama chłopca. I od razu opowiada o postępach w walce o zdrowie Michasia: – Na samym początku ćwiczeń źrenice synka nie reagowały w ogóle, a teraz reagują jak u zdrowego dziecka – mówi z uśmiechem.

Nareszcie są postępy

Michaś odzyskuje też sprawność w rączkach i nóżkach. Przez wypadek był w stosunku do rówieśników opóźniony w rozwoju o półtora roku. Teraz różnice coraz mniej widać. – Na pewno nadrobi. Ma dopiero trzy latka – pociesza się jego mama. Chwali synka, że samodzielnie je, coraz lepiej chodzi i rozumie, co się do niego mówi. Małe rzeczy? Dla Michasia wielkie.

– Tylko potrzeba ćwiczeń. Jego zdrowie zależy od intensywnej rehabilitacji i wytężonej pracy, przede wszystkim jego samego. Ale to dzielny chłopak! – opowiada z dumą pani Natalia.

Michaś rzeczywiście dzielnie walczy o zdrowie. I cieszy się na każde zajęcia. W ramach programu rehabilitacyjnego LINK4 jest pod stałą opieką neurologopedy, rehabilitanta ruchu i wzroku, psychologa oraz tylfopedagoda, który uczy go orientacji w przestrzeni. Ci wszyscy specjaliści zajmują się chłopcem w tygodniu. W weekendy dzielnie rehabilituje go mama.

– Nie ma co tracić sobót i niedziel. Sama ćwiczę z synkiem. W domu i na placach zabaw. Wieczorami bawimy się latarką, ze względu na jego oczka. To stymuluje nerwy wzrokowe do działania. Niby proste, a naprawdę działa – przekonuje pani Natalia.

Lata rehabilitacji dzięki LINK4

W ciężkiej doli pani Natalia ma wsparcie rodziców i rodzeństwa. – Ale firma LINK4 przydzieliła mi też specjalnego opiekuna. Jego pomoc jest bezcenna. Umawia wizyty Michasia u specjalistów, robi plan jego rehabilitacji. Dzięki temu ja już nie tracę czasu, a mogę go poświęcić Michasiowi na wspólne ćwiczenia – cieszy się pani Natalia, która po wypadku musiała zrezygnować z pracy. – Nie jestem w stanie pogodzić jej z opieką nad chorym dzieckiem – wyjaśnia.

Przed nią i jej synkiem jeszcze trzy lata systematycznej, wytężonej rehabilitacji finansowanej przez ubezpieczyciela. Bo program LINK4 dla Michasia jest rozpisany na pięć lat. – Lekarze mówią, że trzeba jeszcze szczęścia. Na razie los nam sprzyja. Wierzę, że mój synek wyzdrowieje – mówi pewnym głosem pani Natalia.

Źródło: DoRzeczy.pl / LINK4
Czytaj także