RDI podkreśla, że z niepokojem obserwuje politykę historyczną Ukrainy wobec Polski. "Wzrasta gloryfikowanie OUN-UPA, niechęć do skonfrontowania się z prawdą o rzezi wołyńskiej, dochodzi do ataków na polskie placówki dyplomatyczne, a manipulacje faktami historycznymi w mediach coraz częściej podburzają przeciwko Polakom. Szczególnie agresywne i niebezpieczne są wypowiedzi przewodniczącego ukraińskiego IPN Wołodymyra Wjatrowycza" – czytamy w oświadczeniu.
Według Reduty Polacy, którzy jasno wyrażają swój sprzeciw, dostają wieloletni zakaz wjazdu na Ukrainę. "Taki zakaz otrzymał prezydent Przemyśla Robert Choma, a ostatnio także Zdzisław Koguciuk, krewny pomordowanych przez UPA na Wołyniu, zasłużony działacz społeczny, walczący od lat o godne upamiętnienie ofiar banderowskiego ludobójstwa" – napisano.
"(...) Każdemu, kto zadaje pytania o skalę odradzającego się nacjonalizmu ukraińskiego i realizm we wzajemnych relacjach polsko-ukraińskich, knebluje się usta oskarżeniem o działalność agenturalną i przypięciem łatki przynależności do V kolumny Putina. Stajemy się w ten sposób zakładnikami szantażu emocjonalnego" – uważa RDI.
Reduta Dobrego Imienia przekonuje, że sytuacja wymaga zdecydowanej reakcji Polski. "Atmosfera wzajemnych relacji gęstnieje, a eskalacja działań i pola konfliktu niebezpiecznie zbliżają się do polskiej granicy. Trzeba zatem reagować, zanim będzie za późno" – brzmi fragment oświadczenia.
RDI podkreśla, że "polityka II RP w stosunku do mniejszości nierzadko była błędna i oparta na fałszywych założeniach", ale "niesprawiedliwe traktowanie Ukraińców przez polskie władze nie tłumaczy ani ukraińskiego terroryzmu skierowanego przeciw funkcjonariuszom państwa polskiego, ani też późniejszego mordowania Polaków, które było realizacją planu czystki etnicznej".