• Łukasz WarzechaAutor:Łukasz Warzecha

Kolaż Warzechy

Dodano: 
Kolaż Warzechy
Kolaż Warzechy Źródło: DoRzeczy.pl / PAP

ZUS wykazuje się rewolucyjną czujnością. Jego przedstawiciele zawitali niedawno do znajomego notariusza, który jest również wykładowcą, i zakwestionowali zawierane przez niego umowy o dzieło (od których nie odprowadza się składek), na podstawie których prowadzi zajęcia ze studentami prawa. Stwierdzili, że powinny to być umowy zlecenia, ozusowane. Uzasadniali to twierdząc, że prowadzenie wykładów na ten sam temat w kolejnych latach nie jest już tworzeniem dzieła, a jedynie powtarzaniem tego samego tekstu, więc umowa o dzieło się nie należy.

Dobrze, że ZUS nie działał w czasach Józefa Ignacego Kraszewskiego, pisarza niezwykle płodnego (około 250 tytułów!), bo z całą pewnością inspektorzy stwierdziliby, iż Kraszewski żadnym twórcą nie jest, a jedynie kompiluje wciąż na nowo wcześniej pozyskane wiadomości. Czyli co do zasady robi to samo co jakiś (z całym szacunkiem) szewc, operator koparki czy malarz pokojowy. Dobrze też, że pod ZUS nie podpadali genialni kompozytorzy epoki baroku, w tym mój ukochany Jan Sebastian Bach, bo kompozytorzy ci często uciekali się do tzw. parodii lub autoparodii, czyli wykorzystywali na nowo fragmenty czyjegoś lub własnego utworu w innym utworze. Tak więc ZUS-owscy inspektorzy nie pozwoliliby na pewno podpisać Bachowi umowy o dzieło choćby na „Oratorium bożonarodzeniowe”, które w większości składa się z parodii jego własnych kantat.

Ja sam, pisząc swoje teksty, w gruncie rzeczy nie robię nic innego jak tylko zestawiam w całość pozyskane wcześniej wiadomości. Czekam więc, aż inspektorzy ZUS załomocą i do moich drzwi.

***

Przed odsłonięciem w Łodzi pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej, który – co jest absolutnym ewenementem – zjednoczył przeciwne na co dzień siły polityczne, w łódzkiej archikatedrze odprawiono mszę. Spośród oficjeli pierwszy dotarł wicepremier Piotr Gliński, zasiadając skromnie i cicho w pierwszej ławie, nie budząc sensacji. Msza się lekko opóźniała. Po kilkunastu minutach z zakrystii wyszedł Jarosław Kaczyński i usiadł obok Glińskiego. Zauważyli go fotoreporterzy i cyknęli kilka zdjęć, ale poruszenia wielkiego nie było.

Po kolejnych paru minutach rozległ się hałas, rumor i chrzęst od strony głównych drzwi kościoła. Przejściem przez środek nawy głównej w eskorcie wojskowej kroczył minister Macierewicz. Rozległa się burza braw.

Twarz Jarosława Kaczyńskiego przypominała maskę.

***

Wiecie Państwo, co to jest „przywłaszczenie kulturowe”? Proszę się nie przejmować, ja też do niedawna nie wiedziałem, ale całkiem przypadkiem się dowiedziałem. Mam też pewną obawę, że o ile nasze rodzime lewactwo mogło tego terminu dotąd nie znać, to teraz może go poznać za sprawą tego tekstu i zacząć wykorzystywać. Trudno, pozostaje mieć nadzieję, że lewactwo tego nie przeczyta.

Otóż z przywłaszczeniem kulturowym mamy do czynienia, gdy biała osoba prowadzi lokal (chodzi głównie o restaurację) wykorzystujący bezczelnie tradycje jakiejś innej kolorowej rasy. Na przykład gdy biały prowadzi restaurację wietnamską, chińską czy meksykańską. Myślą Państwo, że robię sobie jaja? Bynajmniej. Pod tym adresem https://docs.google.com/spreadsheets/d/1JJuHMuAeuHxy-c4nyp6NLghhrCdZYO7I5kDGSt22Ie8/edit#gid=99682304 znajdą Państwo kompletną listę takich lokali, na razie obejmującą wprawdzie tylko rejon Portland, stolicy amerykańskiego stanu Oregon, stworzoną w czynie społecznym przez tamtejsze lewactwo.

I żeby nie było wątpliwości: przywłaszczenie kulturowe jest złe! To przejaw rasistowskiego szowinizmu białasów, którzy tak jak kiedyś podbijali i wyrzynali w pień obce rasy i kultury, tak teraz chcą przejąć ich sajgonki i burritos. Odrażające!

***

Pamiętają Państwo sprawę asesora komorniczego z łódzkiej kancelarii, który bezprawnie zajął między innymi traktor rolnika spod Mławy? A nie był to jedyny zarzut, który w jego przypadku badała prokuratura.

Sprawę Państwo na pewno pamiętają, bo stała się kolejnym powodem, dla którego modnie i fajnie było wieszać psy na komornikach. Ale na pewno nie znają Państwo jej dalszego ciągu. Otóż komisja dyscyplinarna działająca przy Krajowej Radzie Komorniczej stwierdziła, że asesora należy wydalić z zawodu. Ten jednak – zgodnie z prawem – odwołał się od orzeczenia tejże komisji do sądu powszechnego. I sąd powszechny uznał, że samorząd komorniczy nałożył na asesora karę drastycznie surową, w związku z czym karę tę unieważnił, w zamian nakładając grzywnę w wysokości 8 tysięcy złotych.

Napiszę to wyraźnie raz jeszcze, żeby nie było wątpliwości: sami komornicy chcieli wydalenia Michała K. z zawodu. Sprzeciwił się temu sąd.

***

Impas w sprawie kosztów roamingu dla polskich klientów trwa. Plus nie ogłosił nic nowego w tej sprawie, a T-Mobile wykazał się szczególnym poczuciem humoru: zapowiedział konferencję prasową i gdy wszyscy myśleli, że firma zakomunikuje, że podporządkowuje się duchowi rozporządzenia Komisji Europejskiej – zamiast tego T-Mobile oznajmił uruchomienie jakiejś niszowej usługi wideo.

Na marginesie tych wydarzeń pojawiło się ciekawe badanie, w którym pytano o różnice w traktowaniu przez operatorów klientów nowych i obecnych. 71 proc. respondentów uznało, że nowi są traktowani lepiej, a tylko 11 proc. – że jest odwrotnie. Niemal identyczne wyniki dotyczą kablówek.

Pisząc niedawno na portalu dorzeczy.pl o bezczelności większości polskich operatorów w sprawie roamingu, wspominałem też o modelu kupieckiego etosu starego subiekta Rzeckiego, każącym traktować ze szczególną atencją klienta wiernego, lojalnego i powracającego. Czy jest szansa na jego wskrzeszenie?

***

I jeszcze mała prywata: wszystkich, którzy mają blisko lub niezbyt daleko, zapraszam serdecznie na spotkanie we Wrocławiu jutro, czyli w piątek 26 maja we wrocławskim Civitas Christiana, ul. Kuźnicza 11/13, o godzinie 17. Temat to „Szanse i przyszłość pozapisowskiej prawicy”. Do zobaczenia!

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także