To idzie młodość
  • Marcin WolskiAutor:Marcin Wolski

To idzie młodość

Dodano: 
Marcin Wolski
Marcin Wolski
KRÓTKO PO WOLSKU

Pożegnajmy KOD. Pożegnajmy tę protezę organizacji, która pozwoliła obozowi III RP przetrwać „wielką smutę” po podwójnej klęsce roku 2015. Rok wystarczył, aby zatonęła tratwa ratunkowa – Nowoczesna z kropką (Petru nie stał się polskim Macronem), a Schetyna uporządkował szyki PO. KOD stał się niepotrzebny, przez swą spontaniczność nieobliczalny, wskutek braku młodzieży mało przyszłościowy. Znamienne jest zastąpienie 49-letniego Kijowskiego 69-letnim Łozińskim. Trudno o czytelniejszy sygnał.

Kijowskiemu mimo wszelkich wad i finansowych uwikłań trudno odmówić jednego – charyzmy. Trybunem ludowym był, na ulicy się sprawdzał. Czy można wyobrazić sobie w trakcie wielkiego strajku sierpniowego zastąpienie Wałęsy jakimś „leśnym dziadkiem” lub zasłużonym intelektualistą?

Tak więc uliczny etap kontrrewolucji mamy za sobą, oczywiście będą jeszcze zadymy, prowokacje i profanacje w wykonaniu rozmaitych UB-ywateli RP, ale marzenia o milionach, przed którymi pisiory wiać będą przez okna, istnieją już chyba tylko w umyśle pana „Bolka”.

Walka wróci do parlamentu, samorządów, mediów. I jestem ostatnim, który lekceważyłby opór korporacji. Oczywiście nie wierzę, żeby opozycji udało się powołać alternatywne państwo z własnymi sądami, a nade wszystko wolnym Trybunałem Konstytucyjnym, ale krwi wiele napsuć mogą. Przy czym groźniejszy od buntu prawników jest rozszerzający się bojkot artystów. Groźny, bo widoczny.

Niestety, dla dobrej zmiany poza dziennikarzami nie udało się pozyskać nawet części środowisk twórczych (inna sprawa, czy próbowano), wybuchają konflikty w kolejnych teatrach, a zlekceważony początkowo bojkot estradowców przybiera zaskakująco duże rozmiary. Państwo nie ma już monopolu na media, nie kontroluje samorządów ani nie wykorzystuje oręża, jaki stwarza mecenat. Próby podlizywania się „nazwiskom” najczęściej spotykają się ze wzgardą. I nie zanosi się na zmianę. Pierwsze jaskółki mogą się pojawić za półtora roku, jeśli zostaną wygrane wybory samorządowe. Jeśli…

Dzisiaj właściwie nie ma wyboru. Trzeba postawić na młodość autentyczną (w trakcie „katastrofy opolskiej” podobno serio myślano o aktywacji Rosiewicza, Grunwalda i Tercetu Egzotycznego). Trzeba szukać głębiej nowych nazwisk i nowych twarzy. Wymaga to oczywiście ogromnego wysiłku, spokoju i czasu.

Dojrzewanie trwa długo, a owoce nie zawsze są smaczne. Tyle że nie mamy wyjścia!

Artykuł został opublikowany w 23/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także