Ciężar lewej kasy
  • Piotr GursztynAutor:Piotr Gursztyn

Ciężar lewej kasy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zarzuty wobec książki Piskorskiego ukazują nędzę polskiej debaty. Najgłośniejsi w dyskusji byli ci, którzy nie mieli jego książki w rękach.

Paweł Piskorski od kilku miesięcy opowiadał, że pisze – wraz z przepytującym go dziennikarzem Michałem Majewskim – książkę o Platformie Obywatelskiej i Donaldzie Tusku. Nie odgrażał się przy tym – niżej podpisany może to potwierdzić – że ogłosi jakieś rewelacje czy wysadzi Tuska w powietrze. Na jej ukazanie się wybrał, z pewnością w porozumieniu z komercyjnym wydawcą (Czerwone i Czarne), termin związany z wyborami. Kalkulacja była prosta – połączyć zwiększone zainteresowanie polityką z potrzebą rozgłosu związaną z kandydowaniem Piskorskiego. Sumując, chodziło o rzecz oczywistą – sprzedanie kilku tysięcy egzemplarzy książki więcej niż zwykle. Z pewnością nie chodziło jednak o utopienie Tuska czy kogokolwiek innego za pomocą tejże publikacji. Jeśli ktoś tak sądzi, to można go nazwać nieprzytomnym idiotą. W Polsce mało kto czyta książki – ledwie 10 proc. populacji. A i tak większość z nich wybiera proste romanse oraz kryminały.

Szum zaczął się od jednego pytania i dwóch zdań odpowiedzi. Michał Majewski zapytał: „Czy niemieccy chadecy wspomagali wtedy Kongres?”

Kongres, czyli KLD. Piskorski odpowiedział: „Dla mnie jest oczywiste, że CDU wspierało finansowo KLD, ale to były kwe- stie omawiane między Kohlem a Bieleckim”.

Do tego ogranicza się cały wątek, który wywołał burzę. Wściekli się politycy PO, co jeszcze można zrozumieć. Rewolucyjną czujnością wykazali też wszyscy medialni obrońcy czci Donalda Tuska (choć nie on miał spotykać się z Kohlem). Autorka „Gazety Wyborczej” określiła Piskorskiego mianem sojusznika PiS i Jarosława Kaczyńskiego oraz zarzuciła mu wyciąga- nie nowego dziadka z Wehrmachtu. Szkoda, że autorzy tej proweniencji wypomi- nają tylko dziadka z Wehrmachtu, a nigdy sprawę Jaruckiej. Ta byłaby bardziej na miejscu, zwłaszcza że Piskorski opowiada w książce i o jednym, i o drugiej.

Jarucką i dziadka zostawmy, bo to tylko dygresja. Wróćmy do zarzutu o lanie wody na młyn kaczyzmu. Otóż Piskorski stawia tam więcej zarzutów środowisku Porozumienia Centrum w sprawie finansowania tejże partii. Przypomina i Telegraf, i spółkę Srebrna. Całość tych zarzutów oraz wspominków o pieniądzach CDU umieszcza w szerokiej opowieści o finansowych pradziejach polskich partii politycznych lat 90. Osoby pamiętające tamte czasy nie będą szczególnie wstrząśnięte jego opowieściami. Są ciekawe, ale autor Ameryki nie odkrył. Skąd więc to oburzenie?  (...)

Cały artykuł dostępny jest w 19/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także