Kolejna przegrana Tomasza Turowskiego

Kolejna przegrana Tomasza Turowskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Paweł Lisicki oraz Cezary Gmyz zostali w czwartek całkowicie uniewinnieni w procesie karnym jaki wytoczył im komunistyczny szpieg Tomasz Turowski. Wcześniej sąd cywilny oddalił pozew Turowskiego o ochronę dóbr osobistych potwierdzając rzeteleność dziennikarską Gmyza.

Proces karny toczył się z wyłączeniem jawności. Z tego powodu nie można rozpowszechniać informacji z jego przebiegu. W akcie oskarżenia Tomasz oskarżył dziennikarzy o pomówienie w artykule ujawniającym jego przeszłość w komunistycznych służbach specjalnych. Artykuł ukazał się na łamach „Rzeczpospolitej” w grudniu 2010. Były funkcjonariusz Departamentu I czyli wywiadu PRL poczuł się dotknięty sformułowaniem „szpieg, jezuita i kłamca”. Nie przypadły mu tez do gustu określenia „agent pod numerem 9596” oraz konstatacja, że był autorem „donosów dotyczących środowiska Spotkań”. Jednak w trakcie procesu te dwa zastrzeżenia wycofał z aktu oskarżenia. Być może dlatego, że w międzyczasie Gmyz opublikował 200 stron jego meldunków znajdujących się w zasobie IPN.

Turowski dopominał się ukarania dziennikarzy grzywną, 300 tysięcy nawiązki na Centrum Zdrowia Dziecka oraz 100 tysięcy dla siebie. Sąd wszystkie te żądania odrzucił a Turowskiego obciążył kosztami procesu.

– Tomasz Turowski powiedział dziennikarzom przed poprzednią rozprawą, że oczekuje sprawiedliwości i jej się doczekał – powiedział Gmyz po zakończeniu procesu.  – Nie jest to moja wygrana, co zasługa broniących mnie adwokatów Barbary i Jacka Kondrackich, którzy celnie wypunktowali mielizny zarówno pozwu, jak i aktu oskarżenia – stwierdził Cezary Gmyz

Wyrok nie jest prawomocny. Turowskiemu przysługuje prawo wniesienia apelacji.

Przypomnijmy, że Turowski to oficer wywiadu nielegalnego, który od 1975 na rozkaz przełożonych wstąpił do zakonu jezuitów i przez 10 lat szpiegował zakon, Jana Pawła II, środowisko paryskich Editions Spotkania. Po odejściu z zaonu już w Polsce szpiegował opozycję ale także Stronnictwo Demokratyczne. Meldunki sygnował jako 9596, 19682, Ritter i Orsom. Używał też fałszywego nazwiska Dzierżoń.

Po upadku komunizmu został zweryfikowany pozytywnie przez wywiad a następnie pracował jako dyplomata osiągając najwyższy stopień - ambasadora tytularnego. Z MSZ odszedł za czasów Anny Fotygi. Powrócił za czasów Radosława Sikorskiego i od razu został skierowany na placówkę w Moskwie jako szef Wydziału Politycznego z zadaniem przygotowania wizyt w Katyniu premiera Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Po katastrofie tupolewa był jedną z pierwszych osób, która dotarła do wraku. W prokuraturze zeznał, że Rosjanie mu przekazali, że trzy osoby dawały oznaki życia.

W grudniu 2010 roku IPN skierował wniosek o uznanie go za kłamcę lustracyjnego. Sąd Okręgowy podzielił zdanie IPN, jednak Sąd Apelacyjny zmienił orzeczenie uznając, że nie wpisując do oświadczenia lustracyjnego informacji, że był oficerem Służby Bezpieczeństwa działał w stanie wyższej konieczności. Orzeczenie to podtrzymał Sąd Najwyższy oddalając skargę kasacyjną Prokuratora Generalnego. Obecnie Turowski domaga się od MSZ odszkodowania oraz wysłania go na placówkę zagraniczną. Z MSZ zostal zwolniony po skierowaniu przez IPN wniosku o uznanie go za kłamcę lustracyjnego.

red.

Czytaj także