Giertych poinformował, że w imieniu swojego mocodawcy, zwraca się do komisji z wnioskiem o wezwanie w charakterze świadka Pawła Lisickiego i Michała Karnowskiego.
Jak wytłumaczył, chodzi o reklamowanie na łamach kierowanego przez nich pisma "Uważam Rze" w grudniu 2011 roku Amber Gold. Pełnomocnik Michała Tuska wskazywał, że miało to miejsce już w po tym, "jak KNF wydała ostrzeżenie, że Amer Gold to lipa".
Po wygłoszeniu przez niego oświadczenia, ogłoszono przerwę w posiedzeniu komisji. Po jej zakończeniu głos zabrała przewodnicząca Małgorzata Wassermann. – Reklamy Amber Gold pojawiały się we wszystkich mediach, ale są dwa tytuły, które przewijają się we wszystkich wątkach. Chodzi o „Gazetę Wyborczą”. Marek Belka informował "Gazetę Wyborczą”, że Marcin P. to oszust. Dlaczego pan wyciąga dwa tytuły, skoro reklamy pojawiały się w wielu tytułach? Jest niewiele tytułów, które odmówiły reklamy. Jest kwestia redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, tygodnika „Wprost”. Decyzję, którego z dziennikarzy wezwiemy podejmiemy dopiero w wakacje. Inna sprawa, gdy jakiś dziennikarz podjął współpracę z Marcinem P. – mówiła Małgorzata Wassermann.
W odpowiedzi na te słowa Roman Giertych tłumaczył, że należy wyjaśnić sprawę dziennikarzy, którzy jako nie eksperci, namawiali klientów do inwestycji w Amber Gold. – Nazwiska, które wskazałem czyniły zarzuty wobec mojego klienta. Niech wyjaśnią dlaczego namawiali klientów do inwestowania w Amber Gold, dlaczego żyli z reklam – mówił.
"Wiedzieliśmy z ojcem, że to jest lipa". Michał Tusk przed komisją ds. Amber Gold