Przypomnijmy, że dziennikarz Marcin Meller przyznał na antenie TVN 24, że cieszy się, iż w Polsce nie ma "świata islamu". – Jestem przywiązany do świata liberalnej demokracji, która u nas kuleje, ale według mnie cywilizacja islamu z demokracją liberalną słabo się komponuje – tłumaczył. – Uważam, że skoro tak się złożyło, że nie mamy w Polsce dużych skupisk muzułmanów, to nie to jest zła sytuacja dla Polski w sensie społecznym, politycznym. Powściągliwość przed przyjmowaniem imigrantów muzułmańskich nie jest zła – dodawał.
Czytaj też:
"Niekoniecznie chciałbym mieć świat islamu u siebie". Zaskakujące wyznanie Mellera w TVN24
Do słów dziennikarza odniosła się również jego żona Anna Dziewit-Meller, która zaznaczyła, że nie zgadza się z postawą męża w kwestii uchodźców, czego dowodem jest np. jej felieton napisany dla "Tygodnika Powszechnego". Jednocześnie przyznała, że jest zaskoczona reakcją "jej środowiska". "Zabraknie Wam kiedyś słów. Oraz - bijąc się przede wszystkim we własne piersi - dodam, że wszyscy (ze mną na czele) rozdajemy to nasze fejsbukowe i felietonowe miłosierdzie bardzo zaocznie, bardzo teoretycznie, nie mając nikogo u bram, czujac za to podskórnie że i tak nikogo tu na razie raczej nie będzie. Z wielu względów. Warto o tym pamiętać waląc w tych, którzy ośmiela się wyjść z naszego wspaniałomyślnego szeregu. Dobra nienawiść, dobra bo nasza, nie?" – napisała.