Bezsilność demokracji
  • Marcin WolskiAutor:Marcin Wolski

Bezsilność demokracji

Dodano: 
Marsz Komitetu Obrony Demokracji "Stop Dewastacji Polski!" w Warszawie (13.12.2016 r.)
Marsz Komitetu Obrony Demokracji "Stop Dewastacji Polski!" w Warszawie (13.12.2016 r.)Źródło:PAP / Bartłomiej Zborowski
Demokracja umiera zazwyczaj na własne życzenie. Od antyku poczynając, na dramatycznym XX w. kończąc – kłopoty pojawiały się wtedy, gdy brakowało sił i determinacji, by jej bronić.

Kiedy z lenistwa, mylnej kalkulacji lub zwyczajnej głupoty wydawało się, że sprawy rozwiążą się same. Ci, którzy podpuszczali Hitlera do władzy, byli przekonani, że przywódca NSDAP skompromituje się i w następnych wyborach odda władzę… Tyle że nie było już następnych wolnych wyborów. Ruchawka w Petersburgu (nazwana później rewolucją październikową) wydawała się jednym z wielu drobnych przewrotów, przeciw któremu demokratyczny rząd Kiereńskiego nie użył wszystkich swoich sił (których sam się pozbawił).

Obserwując płonący Hamburg czy rakową tkankę dzielnic muzułmańskich w wielu miastach Zachodu, do których legalne władze nie mają wstępu, można myśleć: Co dalej? Skorumpowane elity i zidiociałe media stworzyły system, w którym nie tylko reakcja na zagrożenie, ale nawet zdefiniowanie go stają się możliwe. „Zło absolutne” to kilku neofaszystów pijących nostalgicznie piwo czy polscy katolicy opierający się postnowoczesności. Natomiast lewaccy podpalacze to „trochę narwana młodzież”, która musi się wyszumieć, a islamiści z prawem szariatu przybyli tylko po to, żeby nas ubogacić.

Paradoksem jest, że z perspektywy historycznej obrońcami demokracji okazują się głównie ci, których lewica uczyniła symbolami tyranii. Generał Franco, który zapobiegł zamienieniu Hiszpaniiw czerwony gułag, powstrzymał rzeź księży, a przy okazji uratował setki tysięcy Żydów, czy Augusto Pinochet, dzięki któremu Chile nie stało się kubańskim przyczółkiem w Ameryce Południowej.

Demokracja skuteczna to rządy większości, które tolerują wprawdzie prawa mniejszości, ale nie pozwalają wejść im sobie na głowę. Stanowczość wobec tych, którzy łamią prawo, to skuteczność. „Gwałt niech się gwałtem odciska” – powiedział wieszcz – czym naraziłby się obecnym politrukom poprawności. A przecież dla tych, którzy stosują siłę, jedyną odpowiedzią może być wyłącznie siła. Jeśli potraktuje się anarchistów i antyglobalistów tak jak chuliganów stadionowych, to problem zniknie. Dla tych, którzy nie akceptują europejskich norm, jest prosta metoda – won do buszu, na pustynię czy otwarte morze! Nawet gdy są obywatelami w trzecim pokoleniu! Gdyby po puczu monachijskim Hitler i jego kumple dostali czapę, to Niemcom i światu oszczędzono by miliony ludzkich istnień. Demokracja nie może udusić się sama swoimi hasłami. Wcale nie byłaby to bowiem piękna śmierć.

Artykuł został opublikowany w 29/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także