Piotr Gursztyn w rozmowie z redaktorem naczelnym portalu DoRzeczy.pl i dziennikarzem TVP Antonim Trzmielem przyznał, że decyzję o wszczęciu walk i wybuchu Powstania Warszawskiego uznaje za zasadną. – Uważam, że nie musiało tak naprawdę wybuchnąć, ale taka była potrzeba chwili. Jest taka teoria, że armia powstańcza i tak uderzyłaby na Niemców, ale w to nie wierzę. Pod koniec lipca Niemcy się wycofywali w dużej panice. Potem jednak Niemcy opanowali panikę. Przed 1.08 raz zmobilizowało wojsko powstańcze i potem je rozpuszczono – mówił.
Gursztyn ocenił też, że chociaż Stalin był zbrodniarzem, to jednocześnie był sprawnym politykiem, ale nie ryzykował tak, jak Hitler. – Ludzie w 1944 roku nie wiedzieli, że będzie Jałta i Poczdam, więc mieli prawo do motywacji swoich działań. Potem była Jałta i Pocztam, a Stalin wrócił do tej myśli 17 republiki – mówił.
Autor książki o rzezi Woli podkreślił, że obecnie każdy ma wyrobione zdanie na temat Powstania Warszawskiego, a ktoś, kto nie ma, wyklucza się sam z inteligentnej debaty. – To jest ważne, bo to konstytuuje nasze odruchy o wspólnocie, o poświęceniu. My jako Polska mamy pecha geopolitycznego. Są dwa bardzo silne kraje między nami, a w naszym regionie są same małe kraje, zaś my jesteśmy średniego rozmiaru. Jesteśmy niekompatybilni – dodał.
Gursztyn ocenił także, że Zachód zdradził Polskę w 1939 roku, za co zresztą poniósł zasłużoną karę, bo upadek mocarstwowości Francji rozpoczął się właśnie wtedy, zaś nieco później rozpadło się im imperium kolonialne. – Nie zawaliło im się po I wojnie, chociaż zginęło o wiele więcej Francuzów, ale ludy kolonialne uznały wtedy, że lepiej z nimi nie zadzierać. Dopiero potem, gdy Francja poddała się Hitlerowi, to ludy te uznały, że to mocarstwo z trzeciego szeregu i drugiej świeżości – mówił.
Czytaj też:
Piotr Gursztyn odznaczony przez prezydenta. "To dla mnie wielki zaszczyt"