Historia polityczna według Giertycha. W tle Lepper, Kaczyński i dyktatura

Historia polityczna według Giertycha. W tle Lepper, Kaczyński i dyktatura

Dodano: 
Roman Giertych
Roman GiertychŹródło:PAP / Rafał Guz
"Jestem przekonany, że zapewniając Kaczyńskiemu większość, po odwołaniu Leppera, odpowiadałbym za wprowadzenie faktycznej dyktatury" – pisze na swoim Facebooku Roman Giertych.

Adwokat opublikował w internecie wpis zatytułowany "Moja najtrudniejsza decyzja", w którym przypomina, że 10 lat temu rozpadła się koalicja rządowa, a on sam przestał być wicepremierem i ministrem edukacji.

"Na początku lipca 2007 roku premier Jarosław Kaczyński odwołał z funkcji wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera z powodu podejrzeń CBA o przyjęcie przez Leppera kontrolowanej łapówki. Zaraz po wybuchu afery Jarosław Kaczyński zaprosił mnie na spotkanie, gdzie poinformował mnie o zarzutach do Leppera i zaproponował współpracę przy przejęciu posłów Samoobrony. Istotą tej propozycji było przyjęcie większości posłów tego ugrupowania do LPR-u, a z części najbardziej skompromitowanej stworzenie współpracującego z rządem koła" – pisze Giertych.

Dalej wyjaśnia, że na spotkaniu z Kaczyńskim zażądał dostępu do dokumentów dotyczących Leppera "świadczących o tym, że przed rozpoczęciem operacji kontrolowanego wręczenia łapówki w Ministerstwie Rolnictwa doszło do korupcji".

"Zgodnie z ustawą o CBA operacja specjalna mogła być rozpoczęta tylko wtedy, gdy istniały wiarygodne informacje o istnieniu korupcji. Nie wolno było podżegać do korupcji. Przedstawienie takich dokumentów obiecał mi w rozmowie premier. Po kilku dniach, gdy nie otrzymałem tych dokumentów stało się jasne, że operacja CBA była po prostu formą likwidacji konkurenta PiS i nie miała nic wspólnego z walką z korupcją" – przekonuje mecenas.

Giertych pisze, że potem wysłał list do prezydenta Lecha Kaczyńskiego i zażądał odwołania Mariusz Kamińskiego z funkcji szefa CBA. Według niego pismo było "wypowiedzeniem wojny".

"Wówczas nastąpił okres kilku tygodni, w których przez różnych współpracowników J.Kaczyńskiego, a później przez niego samego byłem przekonywany do powrotu do współpracy. Obiecywano mi, że razem z braćmi Kaczyńskimi będę rządził Polską i że żadna decyzja nie zapadnie beze mnie. Jak mi powiedziano, helikopter czekał na mnie w każdej chwili, aby zawieźć mnie na rozmowy z braćmi na Hel" – pisze były wicepremier.

Przekonuje, że wtedy podjął najtrudniejszą decyzję w swoim życiu. "Zdecydowałem się na samobójczy z punktu widzenia interesów mojego ugrupowania krok tj. wojnę z PiS. Spotkałem się z liderami PO i umówiliśmy się, że stworzymy nowy rząd, chyba że PiS zgodzi się na przyspieszone wybory. Jak wiemy po tej rozmowie D. Tusk pojechał do Lecha Kaczyńskiego i de facto zmusił go do wyborów" – wspomina Giertych.

"Rozpisanie wyborów oznaczało koniec formacji, której przewodziłem, ale oznaczało też koniec ówczesnych rządów PiS. Jestem przekonany, że zapewniając Kaczyńskiemu większość, po odwołaniu Leppera, odpowiadałbym za wprowadzenie faktycznej dyktatury. J. Kaczyński posiadał wówczas przewagę, której teraz nie ma: absolutnie powolnego prezydenta - brata. Nie byłoby okresu 8 lat PO i PSL i być może PiS rządziłby nieprzerwanie do dzisiaj, w formule zbliżonej do białoruskiej" – przekonuje.

Mecenas uważa, że decyzja, którą wówczas podjął, była słuszna. "Dała ona Polsce 8 lat rozwoju bez niszczenia struktur demokratycznego państwa. Mam nadzieję, że już dzisiaj polska demokracja na tyle się wzmocniła, że niemożliwe jest aby wprowadzić nam dyktaturę. I dlatego uważam, że było warto" – podsumowuje Giertych.

facebook

Źródło: DoRzeczy.pl / Facebook
Czytaj także