Pod koniec lipca "Gazeta Wyborcza" podała, że policyjni tajniacy śledzą działaczy stowarzyszenia Obywatele RP i posła opozycji Ryszarda Petru, lidera Nowoczesnej. Dziennik opublikował wówczas nagrania rozmów policjantów, które zarejestrowano 21 lipca, gdy Senat debatował nad ustawą o Sądzie Najwyższym. Po tej publikacji,policja wydała oświadczenie w którym zapewniła, że działania funkcjonariuszy nie miały na celu inwigilacji, ale zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom i organizatorom protestów.
Dziś gazeta Adama Michnika wraca do sprawy. Według najnowszych doniesień, do śledzenia posłów opozycji, działaczy KOD i Obywateli RP wykorzystano podsłuchy oraz specjalną komórkę wywiadowczą policji. Informator na którego powołują się dziennikarze "Wyborczej" twierdzi, że policjanci obserwowali wytypowane osoby przez cały dzień, zaś działaniami kierowali naczelnik Komendy Rejonowej Policji I oraz szef Wydziału Wywiadowczo-Patrolowego KSP. Jak podkreślono, "inwigilacją" opozycji zajęli się najlepsi specjaliści od obserwacji w Warszawie, którzy zajmują się obserwacją środowisk przestępczych i wyłapują kieszonkowców, a także tworzą bazy danych o przestępcach.
To jednak nie wszystko. Według gazety, w czasie protestów używano samochody do obserwacji oraz stosowano podsłuchy pięciodniowe, a więc takie których założenie nie wymaga zgody sądu. Choć taki podsłuch powinien być następnie zalegalizowany w sądzie, informator dziennikarz twierdzi, że nie zrobiono tego, a z podsłuchów korzystały wszystkie uprawnione do tego służby.
Czytaj też:
"Gazeta Wyborcza": Policja inwigiluje "Obywateli RP" i Ryszarda PetruCzytaj też:
Inwigilacja opozycji? Policja prostuje informacje "Gazety Wyborczej"