Co dalej z TV Biełsat? MSZ cofa pieniądze, Kurski pisze list do Szydło

Co dalej z TV Biełsat? MSZ cofa pieniądze, Kurski pisze list do Szydło

Dodano: 
Białoruś, Mińsk
Białoruś, Mińsk Źródło: PAP / fot. Leszek Szymański
Wciąż nie wiadomo, jaka przyszłość czeka Telewizję Biełsat. Ministerstwo Spraw Zagranicznych wypowiedziało TVP umowę na finansowanie Biełsatu, zaś prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski deklaruje, że nie chce być tym, który zamknie TV Biełsat. Najważniejsze są jednak pieniądze.

Telewizja Biełsat to wchodzący w skład TVP kanał satelitarny, nadający w języku białoruskim. W 2016 roku jej budżet wyniósł 26,3 mln zł: TVP wpłaciła 8,4 mln zł, 0,9 mln zł pochodziło z dotacji zagranicznych, a reszta z MSZ. W tym roku MSZ dał tylko 5,6 mln zł i rozwiązał umowę. Taka sytuacja zaskoczyła zarówno Telewizję Biełsat, jak i TVP. Wciąż jednak nie wiadomo, jaka przyszłość czeka stację.

"Nie chcę mieć w CV, że zlikwidowałem Biełsat"

Według nieoficjalnych informacji portalu wirtualnemedia.pl prezes TVP Jacek Kurski wysłał list do premier Beaty Szydło z prośbą o potwierdzenie "czy Państwo Polskie istotnie chce likwidacji Telewizji Biełsat". – Wiedząc, że TV Biełsat to zasób Państwa Polskiego, chciałem, aby deklaracja woli na temat likwidacji Biełsatu miała placet możliwie najwyższej rangi - czyli pani premier, która jest zwierzchnikiem ministra spraw zagranicznych (...) nie chcę mieć w CV, że zlikwidowałem Biełsat. A z drugiej strony jako prezes spółki prawa handlowego nie mogę być sponsorem (w imieniu podatników) dzieła, które nie ma akceptacji Państwa. Zwłaszcza, gdy bierzemy kredyty, pożyczki na funkcjonowanie – powiedział w rozmowie z portalem.

Romaszewska-Guzy: Sytuacja jest poważna

Agnieszka Romaszewska-Guzy przyznaje, że jest już po rozmowie z premier Beatą Szydło w sprawie pieniędzy dla stacji. – Pani premier wyraźnie dała mi do zrozumienia, że zależy jej na tym, aby kanał nie przestał istnieć. I że w związku z tym trzeba będzie stworzyć koncepcję, w jaki sposób w przyszłym roku należałoby to sfinansować. Mam jednak poczucie, że sytuacja jest poważna, gdyż po raz pierwszy jesteśmy bez tej umowy (...) Od lat obserwuję, że Biełsat uważa się za przedsięwzięcie, fanaberię „pani Romaszewskiej i jej kilku znajomych”, którzy dostają na to pieniądze od rządu. I jedni mówią, że ich działalność jest szlachetna, a inni - że wprost przeciwnie. Ale jakkolwiek by na to nie patrzeć: to już od dawna nie jest przedsięwzięcie pani Romaszewskiej, lecz duże medium, jedno z najważniejszych - jeżeli w ogóle nie najważniejsze - na Białorusi – podkreśla.

Źródło: wirtualnemedia.pl
Czytaj także