Dzisiaj w poznańskim sądzie przesłuchano pięć osób – pracownika aresztu, gdzie przebywał Adam Z. i cztery kobiety, które uczestniczyły w imprezie po której zaginęła Ewa Tylman. Koleżanki zaginionej kobiety miały opowiedzieć jak przebiegała impreza, a pracownik aresztu o kontaktach podejrzanego o zabójstwo 26-latki z innymi osadzonymi.
Wiadomo tez, że sąd rozpisał kolejne posiedzenie na przyszły rok, co oznacza, że wyrok zapadnie najwcześniej wiosną przyszłego roku.
Już 11 października zeznawać ma natomiast nowy świadek, który jak podają media, miał widzieć w noc zaginięcia Tylman, szarpiącą się parę w okolicach mostu św. Rocha. Świadek – Grzegorz W. miał też widzieć ciało kobiety. Zeznania składa dopiero teraz, gdyż jak tłumaczy wcześniej ukrywał się przez policją. Obecnie znajduje się w areszcie w Śremie.
Tajemnicza śmierć 26-letniej Ewy Tylman
Śledczy w procesie ustalili, że Adam Z. 23 listopada 2015 r., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy nad rzeką Warta. Następnie nieprzytomną wrzucił do wody.
W akcie oskarżenia szczegółowo opisano wydarzenia, do których miało dojść w okolicach mostu św. Rocha, gdzie zginęła kobieta. Do sprzeczki między 26-latką a oskarżonym miało dojść o godz. 3:21. Kobieta miała wystraszyć się pobudzenia seksualnego chłopaka, w konsekwencji czego zaczęła uciekać. Według aktu oskarżenia, ucieczka miała trwać 5 minut i zakończyć się szarpaniną oraz upadkiem Ewy Tylman ze skarpy.
Zdaniem biegłych, Adam Z. w chwili popełnienia przestępstwa był w pełni poczytalny. Podczas procesu mężczyzna nie przyznaje się do winy i zaprzecza części wcześniej złożonych zeznań. Tłumaczy również, że został zmuszony przez funkcjonariuszy policji do ich złożenia.