Chaos służbie zdrowia nie służy
  • Katarzyna PinkoszAutor:Katarzyna Pinkosz

Chaos służbie zdrowia nie służy

Dodano: 
Konstanty Radziwiłł
Konstanty Radziwiłł
Potrzebujemy dodatkowych kilku miliardów złotych, by rozładować kolejki w służbie zdrowia. Nie ustaję w wysiłkach, by finansowanie służby zdrowia było na wyższym poziomie

KATARZYNA PINKOSZ: Początkowo sieć szpitali tylko krytykowano, teraz słychać głosy, że jest to pierwsza próba porządkująca sytuację, jeśli chodzi o organizację ochrony zdrowia. Co pan dziś myśli o sieci?

KONSTANTY RADZIWIŁŁ: Nic dodać, nic ująć. Nawet ze względu na liczbę szpitali objętych siecią należy raczej mówić o porządkowaniu systemu, a nie o rewolucji, która miałaby wyselekcjonować jakąś elitę, a innych pozostawić bez pomocy. Nic takiego się nie wydarzy. To porządkowanie systemu – tak to wygląda z punktu widzenia przytłaczającej większości dyrektorów szpitali – zarówno dużych, jak i mniejszych, publicznych i niepublicznych.

Dumą polskiej medycyny jest leczenie zawałów serca: wyniki są takie same jak w Niemczech, mimo znacznie niższych nakładów. Kardiolodzy obawiali się, że po wprowadzeniu sieci liczba ośrodków kardiologii interwencyjnej zostanie zmniejszona. Czy pacjenci mają powody do obaw?

Nie wiem, skąd wziął się ten mit. Dokonania polskich lekarzy w zakresie kardiologii, a szczególnie kardiologii interwencyjnej, należą do największych osiągnięć polskiej medycyny. Sytuacja pacjenta z zawałem mięśnia sercowego jest dziś w Polsce diametralnie różna od tej sprzed kilkunastu lat. Nikt nie zamierza tego rujnować. W sieci znajdzie się blisko 200 oddziałów kardiologii, ogromna większość z nich ma także oddziały kardiologii interwencyjnej. Wiele szpitali, które ze względu na to, że nie spełniają kryteriów sieciowych, znalazły się poza nią, będzie miała kontrakt. Nic złego nie grozi kardiologii interwencyjnej, a przede wszystkim pacjentom wymagającym leczenia kardiologicznego.

Do sieci nie dostało się Gdańskie Centrum Sercowo-Naczyniowe, jeden ze szpitali American Hearth of Poland, który przeprowadza trudne operacje i ma najniższą śmiertelność okołooperacyjną (dane Krajowego Rejestru Operacji Kardiochirurgicznych). Ośrodki prywatne zostały jednak gorzej potraktowane w sieci…

Nie chcę z perspektywy ministra zdrowia oceniać jednego szpitala – m.in. właśnie na tym polega rozwiązanie sieciowe. To nie jest tak, że jakikolwiek urzędnik powie: ten szpital lubię, a tego nie, więc nie będzie go w sieci. Część jednostek, które nie spełniają kryteriów, nie znalazła się w sieci. Jeśli na danym terenie jest potrzeba zamówienia dodatkowych świadczeń, ponieważ szpitale zaliczone do sieci nie są w stanie w pełni zaspokoić zapotrzebowania, to dyrektor oddziału wojewódzkiego NFZ ogłasza konkurs na dodatkowe świadczenia. Trudno dziś powiedzieć: ten szpital jest lepszy, a tamten gorszy. Były oczekiwania, żeby do sieci wchodziły tylko najlepsze szpitale. Nie mamy jednak takiego kryterium – będziemy dopiero je tworzyć, toczą się prace nad ustawą o jakości w ochronie zdrowia. Przy włączaniu do sieci pod uwagę był brany aspekt kompleksowości udzielanych świadczeń. Przede wszystkim zaś w sieci znalazły się szpitale działające „na ostro”, przyjmujące pacjentów w stanach nagłego zachorowania – przez izbę przyjęć albo SOR. Placówki, które nie znalazły się w sieci, mają szansę na kontrakty, pod warunkiem że jest taka konieczność na danym terenie. Nie chcę tworzyć iluzji, że będzie tak, jak było wcześniej, bo wtedy reforma nie miałaby sensu. W praktyce jednak większość bardzo dobrych szpitali, które znalazły się poza siecią, zdobędzie kontrakt, ponieważ cała zmiana nie ma służyć zmniejszeniu liczby zamawianych świadczeń. Wręcz odwrotnie: mamy do dyspozycji nieco więcej środków, dlatego sytuacja pacjentów na pewno się poprawi.

Fundacja Watch Health Care (WHC) podała niedawno, że średnie oczekiwanie na wizytę u specjalisty to już ponad trzy miesiące. Czy kolejki skrócą się dopiero, gdy będziemy mieć więcej lekarzy?

Nie możemy czekać na skrócenie kolejek kilkunastu lat – a tyle trwa wykształcenie specjalisty. Jest wiele czynników, które powodują, że one istnieją. Społeczeństwo się starzeje, przybywa więc osób częściej wymagających konsultacji czy stałej opieki lekarskiej. Ustawa o sieci częściowo poprawi sytuację, ponieważ pacjenci wypisywani ze szpitali będą kierowani do poradni specjalistycznych – zadba o to szpital. Udzielanie świadczeń ambulatoryjnych przez szpital po hospitalizacji będzie premiowane wyższym ryczałtem. Dzięki temu dla tych pacjentów kolejka powinna się skrócić. Chcemy, by chorzy na przewlekłe schorzenia – takie jak nadciśnienie tętnicze, cukrzyca typu 2 czy przewlekła niedoczynność tarczycy – byli przede wszystkim pod opieką lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, a specjalista konsultował ich w razie potrzeby. To też powinno skrócić kolejki. Trzeba jednak powiedzieć wprost: potrzebujemy dodatkowych kilku miliardów złotych, by rozładować kolejki w służbie zdrowia. Dlatego nie ustaję w wysiłkach, by finansowanie służby zdrowia było na wyższym poziomie.

Już prawie dwa lata pełni pan funkcję ministra zdrowia. Co uważa pan za swój największy sukces?

Staramy się uporządkować system ochrony zdrowia. Mam wrażenie, że od końca lat 80. wiele dziedzin w Polsce rozwijało się chaotycznie. Służbie zdrowia chaos raczej nie służy. Dowodem jest sposób organizacji systemów ochrony zdrowia w Europie Zachodniej. Tam nikt nie mówi o „rynku” w odniesieniu do służby zdrowia. W Polsce zachwyciliśmy się rynkiem, przez wiele lat zakładano, że stanowi on rozwiązanie wszystkich problemów. Jednak doświadczenia innych krajów mówią coś innego: służba zdrowia – nawet jeśli są w niej elementy rynkowe – powinna być w znacznej mierze planowana i regulowana. Tak jest zarówno w brytyjskiej czy skandynawskiej służbie zdrowia, jak i w bardziej liberalnych systemach, np. francuskim i niemieckim, opartych na ubezpieczeniach. Dlatego porządkujemy system: zatrzymaliśmy przymus komercjalizacji samodzielnych, publicznych ZOZ, zatrzymaliśmy żywiołowe powstawanie aptek opanowywanych przez sieci apteczne. Ruszają prace nad formułowaniem wytycznych i zaleceń oraz standardów organizacyjnych opieki. Zalecenia będą tworzone przez lekarskie towarzystwa naukowe, następnie oceniane przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT), a potem publikowane w formie obwieszczenia ministra zdrowia. Nie będzie to prawo, ale silna rekomendacja dla lekarzy. Również pacjenci będą mogli sprawdzić, według jakich zasad powinni być leczeni. Jestem dumny z rozwiązania, jakim jest IOWISZ, czyli Instrument Oceny Wniosków Inwestycyjnych w Służbie Zdrowia. Dzięki niemu nowe inwestycje w służbie zdrowia opieramy na faktach. Bardzo ważne jest też wprowadzenie powszechnych szczepień przeciw pneumokokom dla dzieci, co eksperci postulowali od lat, oraz programu leków dla seniorów. W tym roku mamy 550 mln zł na realizację programu „Leki 75+”, w kolejnych latach ma to być jeszcze więcej. Zarówno szczepienia, jak i „Leki 75+” są finansowane z budżetu państwa, co razem daje prawie 900 mln zł dodatkowych środków z budżetu.

Przed wakacjami pojawił się pomysł płacenia przez pacjentów za komercyjne usługi w szpitalach publicznych. Po powszechnej krytyce ministerstwo się z niego wycofało, choć niektóre organizacje pacjentów były „za”. Czy pomysł wróci?

Na pewno jeśli pojawiłby się pomysł powrotu do tego rozwiązania, trzeba stworzyć odpowiednie zabezpieczenia, by pacjent leczony w ramach NFZ nie był traktowany jak pacjent drugiej kategorii albo żeby był „wypychany” z kolejki przez pacjentów komercyjnych, co wydłużałoby jego czas oczekiwania na świadczenie i pogarszało warunki leczenia. To podstawowy element, który przy realizacji tego pomysłu musi być zagwarantowany.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także