Szef MON odniósł się również do stanowiska, że szef BBN nie został przez służby poinformowany o tym, że pułkownik Juźwik pracował w WSW.
– Nie rozumiem tej wypowiedzi prof. Zybertowicza. Może nie miał dostatecznej informacji. Cała dokumentacja musiała się w BBN znajdować. Trudno mi sobie wyobrazić, by pan Soloch zaakceptował obecność takiej osoby bez przyjrzenia się jego życiorysowi. Do MON ani SKW pan minister Soloch nie zwrócił się w tej sprawie, ani w sprawie weryfikacji członków BBN. Warto sobie uświadomić, że w wypadku pana Juźwika to osoba, która ma status cywilny już od dawna – stwierdził.
– Ta sprawa jest bardziej skomplikowana. Gdy rok temu zwracałem panu prezydentowi uwagę na nieprawidłowości w BBN, to nazwano to próbą dezawuowania pracowników BBN. Trudno byśmy po tym narzucali się ze swoją opinią, stanowiskiem gdy nie mamy formalnych uprawnień
– dodał Macierewicz.
MON ws. Juźwika
"Podkreślamy, że za politykę kadrową urzędu odpowiada wyłącznie pracodawca, a więc w tym przypadku szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, który samodzielnie decyduje o osobach pracujących w Biurze. Jako pracodawca ma możliwość sprawdzenia przebiegu kariery zawodowej pracownika. Informacja ta zawarta jest w teczce osobowej pracownika dostępnej szefowi BBN. Wydaje się, że ani szef BBN, ani żaden z jego urzędników nie podjął wysiłku sprawdzenia osób, które współpracowały z poprzednim kierownictwem Biura" – napisano we wczorajszym komunikacie MON.
Czytaj też:
Jest oświadczenie MON ws. płk. Juźwika. "BBN nie sprawdził pracowników"Czytaj też:
Nagła dymisja eksperta BBN. Służył w kontrwywiadzie wojskowym PRL