W środę wieczorem w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy odbyła się debata na temat praworządności w niektórych krajach Europy, w tym w Polsce. Na sali było tylko nieco ponad 50 z 636 delegatów. Autorem rezolucji był szef Związku Wypędzonych, który nie dostał się do Bundestagu. Za przyjęciem rezolucji nawołującej do przestrzegania zasad praworządności byli politycy PO i Nowoczesnej.
Debata w Radzie Europy dotyczy Bułgarii, Polski, Mołdawii, Rumunii i Turcji. W przypadku Polski problem z praworządnością – według autora – dotyczy regulacji związanych z systemem sądowniczym.
Dominik Tarczyński wskazał, że przyjęciu dokumentu towarzyszyły liczne kontrowersje. – Kontrowersje polegają na tym, że totalna opozycja odrzuciła nasze poprawki, a przedstawiła swoje. W Radzie Europy, na kilkuset delegatów, tylko przedstawiciel totalnej opozycji, poseł Nowoczesnej walczył o to, by Polski nie wykreślać z tego raportu.
Polityk dodaje, że nikt nie chciał odnieść się do jego pytań dotyczących trudnej sytuacji w innych krajach UE, m. in. Hiszpanii oraz Francji. – Kompletna cisza. Pytałem o Francję, o Niemcy i właśnie o Hiszpanię, o rozwiązania prawne, o płonące przedmieścia Paryża. Kompletna cisza. Nikt nie odniósł się do moich pytań – stwierdził Tarczyński.