Tygodnik publikuje treść rozmów, które miały być uznane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego za na tyle mało istotne, że nie sporządzono z nich stenogramów. Autorzy artykułu Marek Pyza i Marcin Wikło twierdzą, że z tego właśnie materiału wyłania się obraz bezwzględnych kłamców, którzy nawet w obliczu walącej się piramidy finansowej myśleli tylko o tym, jak jeszcze wyciągnąć pieniądze od nieświadomych niczego klientów. "Skąd taka desperacja małżeństwa P., które mając świadomość zbliżającego się końca przekrętu, tak parło do kolejnych oszustw? Z podsłuchanych rozmów wynika, że Marcin i Katarzyna liczyli się z poważnymi kłopotami..." – czytamy na łamach "Sieci Prawdy".
Dziennikarze twierdzą, że zarówno Marcin, jak i Katarzyna P. do końca nie mówili prawdy spanikowanym pracownikom stworzonej przez siebie piramidy finansowej. Prawdy o swoich przekrętach mieli nie zdradzać także rodzeństwu i rodzicom. "Kilka dni przed upadkiem Amber Gold, gdy jest jasne, że nikt z klientów nie odzyska pieniędzy, bo przedsięwzięcie jest wyrafinowanym przekrętem, Kasia pewnym i bezczelnym głosem wciska swojej teściowej Barbarze Stefańskiej kompletną nieprawdę" – czytamy w "Sieci Prawdy". Tygodnik publikuje także fragment wspomnianej rozmowy:
Barbara Stefańska: Ja słyszałam po głosie Marcina, jak się w piątek wypowiadał niby telefonicznie. To już te pierwsze jego słowa jak usłyszałam, to tak jakbym go słyszała wtedy, jak to się działo… (chodzi o poprzednie wyroki Marcina P. za oszustwa finansowe - przyp. red.) Potem się uspokoił.
Katarzyna P.: Pani Basiu, to jest jakby zupełnie inna sytuacja. Tutaj nic złego się nie wydarzyło i nic złego nie zrobiliśmy, tylko ktoś teraz na siłę chce nam wmówić, że coś zrobiliśmy. Ja już nie wiem…
BS: Daj Boże… Jeszcze Magda (siostra Marcina - przyp.red.) mówi, Kaśka by Marcinowi łeb urwała, gdyby wiedziała, że robi szwindle, nie?
KP: Absolutnie, to jest w ogóle wykluczone. Absolutnie! To jest dawno i nieprawda. Już minęły te czasy…