"Kaśka by Marcinowi łeb urwała, gdyby wiedziała, że robi szwindle". "Sieci" ujawnia rozmowy twórców Amber Gold

"Kaśka by Marcinowi łeb urwała, gdyby wiedziała, że robi szwindle". "Sieci" ujawnia rozmowy twórców Amber Gold

Dodano: 
Były oddział Amber Gold przy ul. Brackiej w Warszawie
Były oddział Amber Gold przy ul. Brackiej w Warszawie Źródło: PAP / Rafał Guz
Marcin i Katarzyna P. nie mieli skrupułów. Nie mówili prawdy ani pracownikom Amber Gold, ani współpracownikom, ani nawet najbliższej rodzinie - pisze tygodnik "Sieci Prawdy", którego dziennikarze twierdzą, że przesłuchali dziesiątki nagrań twórców Amber Gold.

Tygodnik publikuje treść rozmów, które miały być uznane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego za na tyle mało istotne, że nie sporządzono z nich stenogramów. Autorzy artykułu Marek Pyza i Marcin Wikło twierdzą, że z tego właśnie materiału wyłania się obraz bezwzględnych kłamców, którzy nawet w obliczu walącej się piramidy finansowej myśleli tylko o tym, jak jeszcze wyciągnąć pieniądze od nieświadomych niczego klientów. "Skąd taka desperacja małżeństwa P., które mając świadomość zbliżającego się końca przekrętu, tak parło do kolejnych oszustw? Z podsłuchanych rozmów wynika, że Marcin i Katarzyna liczyli się z poważnymi kłopotami..." – czytamy na łamach "Sieci Prawdy".

Dziennikarze twierdzą, że zarówno Marcin, jak i Katarzyna P. do końca nie mówili prawdy spanikowanym pracownikom stworzonej przez siebie piramidy finansowej. Prawdy o swoich przekrętach mieli nie zdradzać także rodzeństwu i rodzicom. "Kilka dni przed upadkiem Amber Gold, gdy jest jasne, że nikt z klientów nie odzyska pieniędzy, bo przedsięwzięcie jest wyrafinowanym przekrętem, Kasia pewnym i bezczelnym głosem wciska swojej teściowej Barbarze Stefańskiej kompletną nieprawdę" – czytamy w "Sieci Prawdy". Tygodnik publikuje także fragment wspomnianej rozmowy:

Barbara Stefańska: Ja słyszałam po głosie Marcina, jak się w piątek wypowiadał niby telefonicznie. To już te pierwsze jego słowa jak usłyszałam, to tak jakbym go słyszała wtedy, jak to się działo… (chodzi o poprzednie wyroki Marcina P. za oszustwa finansowe - przyp. red.) Potem się uspokoił.

Katarzyna P.: Pani Basiu, to jest jakby zupełnie inna sytuacja. Tutaj nic złego się nie wydarzyło i nic złego nie zrobiliśmy, tylko ktoś teraz na siłę chce nam wmówić, że coś zrobiliśmy. Ja już nie wiem…

BS: Daj Boże… Jeszcze Magda (siostra Marcina - przyp.red.) mówi, Kaśka by Marcinowi łeb urwała, gdyby wiedziała, że robi szwindle, nie?

KP: Absolutnie, to jest w ogóle wykluczone. Absolutnie! To jest dawno i nieprawda. Już minęły te czasy…

Źródło: wpolityce.pl
Czytaj także