"Mama chciała mieć jedynie dach nad głową". Córka Jolanty Brzeskiej przed Komisją Weryfikacyjną

"Mama chciała mieć jedynie dach nad głową". Córka Jolanty Brzeskiej przed Komisją Weryfikacyjną

Dodano: 
Córka Jolanty Brzeskiej, Magda Brzeska zeznaje jako świadek przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji
Córka Jolanty Brzeskiej, Magda Brzeska zeznaje jako świadek przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji Źródło: PAP / Paweł Supernak
Mama odbijała się od drzwi, czuła się nikim w społeczeństwie. Jeden wielki strach, że ktoś wejdzie do mieszkania, że zrobi krzywdę – mówił dziś przed Komisją Weryfikacyjną córka Jolanty Brzeskiej.

Komisja Weryfikacyjna Patryka Jakiego zajmuje dziś się adresem Nabielaka 9. To kamienica, w której mieszkała Jolanta Brzeska, obrończyni praw lokatorów. W marcu 2011 roku zwęglone zwłoki kobiety znaleziono w Lesie Kabackim. Zeznania przed komisją składała dziś jej córka, Magdalena Brzeska. 

– Mama odbijała się od drzwi, czuła się nikim w społeczeństwie – przyznała. Magdalena Brzeska mówiła o jednym wielkim strachu, który jej towarzyszył, że ktoś wejdzie do mieszkania i zrobi krzywdę. – Wydaje mi się, że moja mama musiała komuś podpaść, bo człowiek tak nie ginie – oceniła.

Przewodniczący Komisji Patryk Jaki stwierdził, że jest mu wstyd za to, co ze sprawą Jolanty Brzeskiej zrobiło państwo polskie. 

twitter

"Mama chciała mieć jedynie dach nad głową"

Córka Jolanty Brzeskiej opowiadała członkom Komisji, że stołeczny ratusz nie wykazywał żadnej chęci pomocy, pozostawał głuchy na jej liczne apele o pomoc. – Ostatnie pismo do ratusza wysłała dzień przed śmiercią. Nigdy nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Nawet na to ostatnie. Wciąż otrzymywała pisma od właściciela, była zastraszana. Nawet po jej śmierci komornik przygotował spis komorniczy jej rzeczy prywatnych – relacjonowała.

W czasie przesłuchania Magdalena Brzeska mówiła także o o sądach, które w sporach stawały po stronie Marka Mossakowskiego jako osoby która stała się właścicielem kamienicy przez Nabielaka. – Mama chciała mieć jedynie dach nad głową. W razie eksmisji mama nie miałby się gdzie podziać, kompletnie i to nikogo nie interesowało. Sądy stawały zawsze po stronie Mossakowskiego. Miała po 8 rozpraw miesięcznie, na które przychodziła, a Mossakowski nie przychodził, twierdząc że nie zna numeru sali lub wyjeżdżał za granicę – opowiadała.

Źródło: wpolityce.pl
Czytaj także