W poniedziałek rzecznik KRS Waldemar Żurek poinformował, że Rada postanowiła nie powoływać asesorów sądowych z listy przesłanej przez ministra sprawiedliwości. – Wobec wszystkich 265 kandydatów wyrażono skuteczny sprzeciw – zaznaczył. Dodał, że jest to spowodowane niespełnianiem kryteriów ustawowych. Zbigniew Ziobro nazwał decyzję KRS skandalem.
Asesorzy opublikowali oświadczenie, w którym podkreślają, że "Rada procedowała w sposób uniemożliwiający kandydatom usunięcie ewentualnych braków, bądź też wyjaśnienie ewentualnych wątpliwości". Z decyzją KRS się nie zgadzają.
„Jednocześnie apelujemy do osób wypowiadających się publicznie na temat uchwały KRS, by rzetelnie weryfikowały podawane przez siebie informacje i nie przyczyniały się do wywoływania mylnego przekonania opinii publicznej. Apelujemy o ważenie słów i oszczędność stosowania figur retorycznych, które nie sprzyjają uczciwej i rzetelnej dyskusji. Poruszany problem ma bowiem znaczenie nie tylko dla osób, których dotyczy sprzeciw, lecz także dla sprawności działania polskich sądów, dotkniętych brakami kadrowymi”
– piszą asesorzy.
Dodają, że chcą "wykonywać służbę, którą jest sprawowanie wymiaru sprawiedliwości, w sposób należyty, sumienny i bezstronny, z dala od jakichkolwiek sporów, zagadnień czy kwestii, które mają charakter polityczny".
Czytaj też:
Nie powołano asesorów z listy Ziobry. "Zagrażają sędziom poukładanym z poprzednią władzą"
Sprawiedliwe sądy
„Zdajemy sobie sprawę z tego, jak ogromna odpowiedzialność ciąży na każdym, kto sprawuje służbę sędziowską i jak ogromne w tym zakresie są stawiane nam wymagania. Wymagania te są stawiane przede wszystkim przez obywateli, którzy oczekują sprawnego i sprawiedliwego rozstrzygnięcia ich spraw”
– czytamy w oświadczeniu.
Asesorzy tłumaczą, że aplikanci z listy Zbigniewa Ziobry "kształcili się w latach 2009-2016, a więc w czasach rządów różnych ugrupowań politycznych". Jak podkreślają, "na liście przesłanej przez Ministra Sprawiedliwości znaleźli się wszyscy aplikanci, którzy uzyskali pozytywny wynik egzaminu i nie podjęli decyzji o rezygnacji z asesury, nie zaś osoby wybrane przez Ministra. Oprócz nich na liście znajdują się referendarze sądowi oraz asystenci sędziów, którzy po kilku latach wykonywania zawodu w latach 2011-2016 zdali egzamin sędziowski na takich samych zasadach, jak absolwenci Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury".
Zgodnie z obowiązującymi przepisami minister sprawiedliwości nie ma możliwości odmówić powołania na asesora, jeżeli kandydat znajduje się na liście. Nie ma też wpływu na to, w jakim sądzie będzie on orzekał. "Rola Ministra w procesie doboru asesorów została sprowadzona jedynie do uroczystego aktu mianowania asesora sądowego na stanowisko. O dalszej możliwości pełnienia obowiązków sędziego przez asesora decyduje Krajowa Rada Sądownictwa, która w odniesieniu do określonej kandydatury może zgłosić swój sprzeciw" – tłumaczą asesorzy.
„W razie zgłoszenia sprzeciwu przez KRS, z chwilą uprawomocnienia się stosownej uchwały, stosunek służbowy asesora sądowego wygasa, niwecząc tym samym decyzję Ministra Sprawiedliwości o mianowaniu. Decyzja o powierzeniu wykonywania obowiązków sędziego asesorowi należy zatem do Krajowej Rady Sądownictwa, a nie organu władzy wykonawczej. Minister nie ma także wpływu na działalność orzeczniczą asesora ani nie może go odwołać. O rzekomej zależności asesora sądowego nie może również świadczyć fakt złożenia ślubowania wobec Ministra Sprawiedliwości. Rota przyrzeczenia asesora sądowego jest tożsama z rotą przyrzeczenia składanego przez sędziego. Jako asesorzy nie ślubowaliśmy Ministrowi Sprawiedliwości, lecz wierną służbę Rzeczypospolitej Polskiej”
– czytamy w oświadczeniu.
Czytaj też:
Gliński: Ktoś w KRS chce uprawiać politykę totalną