Luki w pamięci i niedbałość. Komisja ds. Amber Gold przesłuchała byłych funkcjonariuszy gdańskiej Komendy Wojewódzkiej

Luki w pamięci i niedbałość. Komisja ds. Amber Gold przesłuchała byłych funkcjonariuszy gdańskiej Komendy Wojewódzkiej

Dodano: 
Sejmowa komisja śledcza badające aferę Amber Gold
Sejmowa komisja śledcza badające aferę Amber GoldŹródło:PAP / Tomasz Gzell
Sejmowa komisja śledcza badająca aferą Amber Gold przesłuchała byłą funkcjonariuszkę i byłego funkcjonariuszka Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. To pierwsze posiedzenie komisji w wątku związanym z działaniami służb specjalnych i policji w zakresie wyjaśniania afery.

"Miałam dobre intencje"

Jako pierwsza na pytania śledczych odpowiadała Anna Fołta-Nowacka. To ona prowadziła postępowanie przygotowawcze sprawy "Bursztyn", które zostało umorzone. – Ja miałam dobre intencje. Pozyskałam informacje, natomiast nie udało mi się zebrać materiałów, które mogły doprowadzić do wszczęcia postępowania, przynajmniej w moim odczuciu. No nie poradziłam sobie może z tą sprawą, natomiast intencje miałam naprawdę dobre – powiedziała.

– Prowadziłam czynności operacyjne mające na celu dotarcie do osób, które mogłyby posiadać inną wiedzę, która byłaby przydatna w wykorzystaniu tych czynności operacyjnych. Zapewne poszukiwałam osób pokrzywdzonych – wskazała Fołta-Nowacka. Jednak z zeznań byłej policjantki KWP wynika, że nie podjęła rutynowych w podobnych sprawach czynności, takich jak np. sprawdzenie oświadczeń majątkowych małżeństwa P.

Sama przyznała, że nie miała doświadczenia w prowadzeniu postępowań takiego kalibru, jak afera Amber Gold. Jednocześnie Anna Fołta-Nowacka zaznaczyła, że nie było żadnych zewnętrznych nacisków, aby sprawę zamknąć, a postępowanie umorzono ze względu na brak wystarczających dowodów.

W przypadku wielu pytań śledczych świadek zasłaniała się niepamięcią.

"To największa porażka mojej pracy w policji"

Drugim świadkiem zeznającym przed komisją był Maciej Zajda, były naczelnik wydziału do walki z przestępczością gospodarczą KWP w Gdańsku, bezpośredni przełożony Anny Fołty-Nowackiej. Świadek stwierdził, że na początku Amber Gold wydawało się być instytucją wiarygodną.

– Co mnie zaciekawiło, co można powiedzieć uwiarygodniło w tamtym okresie tę firmę, było to, że gros pionu zarządzającego Amber Gold, czyli dyrektorzy poszczególnych działów, pionów, to byli fachowcy z kilkunastoletnim stażem pracy w różnych bankach na terenie Polski – wskazał Zajda.

Na pytanie o to, czy wiedział, że firma Marcina P. jest na liście ostrzeżeń KNF odpowiedział, że taką wiedzę miał z mediów.

– Nie było tam zbyt dużo czynności, jakieś analizy, sprawdzenia, tak mi się wydaje (...). Cały czas funkcjonariuszka mówiła mi, że ma brak całkowitego dotarcia operacyjnego do tego, aby pogłębić tę wiedzę – stwierdził były naczelnik wydziału do walki z przestępczością gospodarczą KWP w Gdańsku zapytany, czy przeglądał teczkę sprawy "Bursztyn".

Postępowanie ws. Amber Gold Zajda określił jako swoją "największą porażkę pracy w policji".

Źródło: TVP Info
Czytaj także