Zamiast alei Armii Ludowej, będzie aleja Lecha Kaczyńskiego. Zamiast ulicy Leona Kruczkowskiego, ulica Zbigniewa Herberta. To tylko część zmian nazw warszawskich ulic w ramach tzn. ustawy dekomunizacyjnej. Ulice doczekają się także takich patronów jak "Inka" czy Grzegorz Przemyk.
Wojewoda mazowiecki uznał, że nazwy 47 ulic w Warszawie zostaną zmienione. Według wojewody samorządy miały czas do 2 września, by zgodnie z tzw. ustawą dekomunizacyjną samodzielnie zmienić nazwy ulic, które propagują komunizm. Stołeczne władze nie zrobiły tego, więc wojewoda sam podjął inicjatywę zmian nazw warszawskich ulic.
"Komunistyczne koszmarki"
Historyk, Piotr Dmitrowicz w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl twierdzi, że nazwy komunistyczne są nie do przyjęcia. – Jeżeli w centrum stolicy Polski mamy takie nazwy jak Armii Ludowej, komunistycznych kolaborantów i zbrodniarzy to należy to natychmiast zmienić. Ponadto nie dokonywałbym gradacji, która polega na tym, że mniej ważny komunista zostaje – stwierdził.
– To nie tylko wyrzucanie tych komunistycznych koszmarków, ale jednocześnie upamiętnianie tych, którzy na to zasługują. To także także budowanie narracji historycznej, bo jeżeli ktoś nie będzie wiedział kim jest Herbert, albo Rodzina Ulmów, to będzie musiał się w końcu to sprawdzić– dodał historyk.
Piotr Dmitrowicz odniósł się także do powstania alei Lecha Kaczyńskiego w Warszawie. Stwierdził, że nazwanie ulicy w stolicy Polski imieniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego to "nie tylko powinność, ale też nasz obowiązek".
Czytaj też:
Apel do Gowina. Domagają się lustracji i dekomunizacji na uczelniachCzytaj też:
Prezydent Gdańska nie przeprowadzi dekomunizacji ulic. "Mówienie o tym po 28 latach jest niezrozumiałe"