Świadek przed komisją weryfikacyjną: Wyrzucono mnie na bruk

Świadek przed komisją weryfikacyjną: Wyrzucono mnie na bruk

Dodano: 
Mieszkaniec kamienicy przy Schroegera 72 Marek Pogorzelski podczas przesłuchania przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji w siedzibie Prokuratury Krajowej w Warszawie.
Mieszkaniec kamienicy przy Schroegera 72 Marek Pogorzelski podczas przesłuchania przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji w siedzibie Prokuratury Krajowej w Warszawie.Źródło:PAP / Leszek Szymański
Komisja weryfikacyjna bada reprywatyzację nieruchomości przy ul. Schroegera 72. – Byliśmy ciągle nękani podwyżkami, mój czynsz wzrósł z 400 do 1200 zł – mówił Marek Pogorzelski, mieszkaniec kamienicy.

Komisja weryfikacyjna sprawdza reprywatyzację kamienicy przy ul. Schroegera 72 na warszawskich Bielanach. Miasto przekazało nieruchomość spadkobiercom dawnych właścicieli.

Czytaj też:
"Wasze ulice, nasze kamienice". Szokujące zeznania przed Komisją Weryfikacyjną

Przed komisją weryfikacyjną stanął świadek Marek Pogorzelski, mieszkaniec kamienicy przy ul. Schroegera 72. Według Pogorzelskiego, pokazał dokument na podstawie którego dokonano reprywatyzacji. – Zostało to zrobione na podstawie sfałszowanego dokumentu pełnomocnictwa, którego udzielili zmarli właściciele w roku 1948. To, że dokument został sfałszowany, zostało potwierdzone przez prokuraturę wrocławską, która działała na zlecenie obecnego rządu, za co dziękuje. Wszelkie wcześniejsze działania kończyły się dla nas niepowodzeniem. – mówił. Dodał także, że wszystkie informacje przekazywał CBA i BBN.

Pogorzelski przyznał, że mieszkańcy po przekazaniu kamienicy zostali poinformowani, że obowiązują "te same ustalenia" co wcześniej. Jednak po zreprywatyzowaniu kamienicy jego czynsz z czasem wzrósł z 400 na 1200 złotych. Powiedział, że mieszkańcy usłyszeli od współwłaścicielki kamienicy, że "jak wam się nie podoba to idźcie do pani Hani".

Hanna Gronkiewicz-Waltz wiedziała

Marek Pogorzelski zeznał, że Hanna Gronkiewicz Waltz wiedziała o całym procederze, ponieważ była na bierząco informowana. – Gdy już wybuchła afera reprywatyzacyjna napisałem pismo do Hanny Gronkiewicz-Waltz, że skoro wyrzuciła Mrygonia i zgadza się z tym, że reprywatyzacja była niezgodna z prawem, to może cofnęłaby skutki tej decyzji. Nie było odzewu. Wysłałem podobne pismo do prokuratury. W piśmie napisałem, że wszelkie słowa pani prezydent, iż nie wiedziała o reprywatyzacji tracą wiarygodność. – stwierdził. W ocenie świadka "istniała grupa, której zależało na konkretnym załatwieniu sprawy Schroegera 72". – Nad tą grupą był rozłożony parasol ochronny – powiedział Pogorzelski.

Według świadka zamiast pomocy ze strony prezydent m. st. Warszawy, jego pismo zostało skierowane do prokuratury. – Za to, że śmiałem robić pani prezydent zarzuty – mówił.

twitter

Dodał także, że w sprawę jego kamienicy skomentować miał ówczesny wiceszefa Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakub R. – Dajcie sobie spokój, ta sprawa została przekazana właściwym spadkobiercom – miał powiedzieć R. według świadka.

Źródło: TVP INFO, Twitter, Facebook, sejm.gov.pl
Czytaj także