Część działaczy Opozycji zarzuciła ministrowi, że to rząd PiS ponosi pośrednią odpowiedzialność za rasistowski atak.
„Szkoda, że M.M.Błaszczak nie widział haseł rasistowskich na Marszu Niepodleglosci. Szkoda, że jest przyzwolenie PIS na nienawiść” – napisała przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.
W odpowiedzi minister bronił się, że to za rządów PiS-u znacznie wzrosła wykrywalność przestępstw z "nienawiści”.
„Totalnych z PO i.N informuję, że w 2015 r. stwierdzono 791 przestępstw z "nienawiści"(art. 119,256 i 257 kk), w 2016 r.-765, a w 2017 r.-726. Jest to niecały promil z 782.114 wszystkich. Wykrywalność tych przestępstw wzrosła z 39,87% do 50,28%. A więc nie kłamcie!” - napisał.
Minister wskazał, że największa liczba ataków przypadła na 2013 rok, kiedy szefem resortu spraw wewnętrznych był Bartłomiej Sienkiewicz.
– Z policyjnych danych wynika, że w 2016 r. było mniej takich przestępstw niż w 2015 r. Największy przyrost był w 2013 r. Warto się zastanowić, dlaczego do tego wtedy doszło. Podejrzewam, że chodziło o akcję polityczną tworzenia wrogów, z którymi miał walczyć minister Sienkiewicz. Ale z taśmy prawdy można dowiedzieć się, że zajmował się prowokacjami na Marszach Niepodległości – mówił na antenie Polsat News.
Śledztwo w sprawie rasistowskiego ataku wszczęła już Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochot. Błaszczak zobowiązał Komendanta Głównego Policji, aby objął je osobistym nadzorem. "Liczę na jak najszybsze efekty. Zero tolerancji dla bandytów" – napisał na Twitterze.
twitterCzytaj też:
"W Polsce nie ma miejsca na rasizm", "zero tolerancji dla bandytów". Premier i szef MSWiA o napaści na 14-latkęCzytaj też:
Rasistowski atak na 14-letnią dziewczynkę. Napastnik miał krzyczeć "Polska dla Polaków"