Pytany o atmosferę w partii po wykluczeniu trzech posłów w związku z głosowaniem w sprawie ustaw aborcyjnych, Libicki ocenił: "Jestem przekonany, że wydarzyła się rzecz niefortunna, powiedziałbym nawet, że zła". Senator podkreślił, że gdyby miał wziąć udział w tym głosowaniu, zachowałby się jak posłowie, którzy zostali z partii wykluczeni. – Więc ja mam takie poczucie jakbym też został nieformalnie został wyrzucony z Platformy Obywatelskiej – dodał.
– Ale dużą nadzieją napawa mnie głos pani marszałek Kidawy-Błońskiej, która powiedziała, że czeka na odwołania kolegów, i że w pewnym sensie - nie wiem czy użyła tych słów - wszystkie opcje są otwarte. Liczę na to, że koledzy zostaną przywróceni i że wszystko będzie tak, jak było i to tylko umocni zasadę, że w kwestiach światopoglądowych nie ma w PO dyscypliny – mówił.
Polityk podkreślił, że gdyby jednak tak się nie stało, będzie zmuszony to podjęcia pewnych decyzji. – W sprawach sumienia - z całą moją sympatią i oddaniem dla pana przewodniczącego Schetyny - nie będzie mnie rozliczał ani przewodniczący Schetyna, ani prezes Jarosław Kaczyński ani jakikolwiek inny trybunał ludzki. Będzie mnie z tego rozliczał Trybunał Niebieski – oświadczył.