Przed poznańskim sądem okręgowym zeznawał dziś Andrzej M., mężczyzna do którego Adam Z. miał przez pomyłkę zadzwonić feralnej nocy. – To było chwilę po godzinie 3. w nocy, byłem zaspany. Usłyszałem, że muszę przyjechać. Spytałem: ale gdzie, po kogo? Usłyszałem: Po Ewę, po twoją laskę. Wydaje mi się, że powiedziałem, że to pomyłka – zeznawał.
Świadek przekonywał, że mężczyzna który do niego zadzwonił był zdecydowanie zdenerwowany, mówił niespokojnie, ale nie bełkotał. – Mówił podniesionym głosem i takim agresywnym tonem. Był przekonany, że dzwoni pod właściwy numer – dodawał.
Tajemnicza śmierć 26-letniej Ewy Tylman
Śledczy w procesie ustalili, że Adam Z. 23 listopada 2015 r., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy nad rzeką Warta. Następnie nieprzytomną wrzucił do wody.
W akcie oskarżenia szczegółowo opisano wydarzenia, do których miało dojść w okolicach mostu św. Rocha, gdzie zginęła kobieta. Do sprzeczki między 26-latką a oskarżonym miało dojść o godz. 3:21. Kobieta miała wystraszyć się pobudzenia seksualnego chłopaka, w konsekwencji czego zaczęła uciekać. Według aktu oskarżenia, ucieczka miała trwać 5 minut i zakończyć się szarpaniną oraz upadkiem Ewy Tylman ze skarpy.
Zdaniem biegłych, Adam Z. w chwili popełnienia przestępstwa był w pełni poczytalny. Podczas procesu mężczyzna nie przyznaje się do winy i zaprzecza części wcześniej złożonych zeznań. Tłumaczy również, że został zmuszony przez funkcjonariuszy policji do ich złożenia.
Czytaj też:
Sprawa Ewy Tylman. Nowy świadek miał widzieć szarpiącą się parę
Czytaj też:
Adam Z. nie odpowie za zabójstwo Tylman? Sąd: Możliwa zmiana kwalifikacji czynu