W Radiu RMF FM 2 stycznia Robert Mazurek gawędził z Kazikiem Staszewskim o życiu. Lider Kultu stwierdził na marginesie: „Nie czuję, żeby moja wolność była zagrożona, żeby zagrożona była demokracja”. Media lewicowe nie ścierpiały obrazy, prawicowe uznały wokalistę za rzecznika dobrej zmiany. Środowisko muzyczne poczuło krew – możliwość zagryzienia konkurenta.
Rozmowa trafiła na łamy „Dziennika Gazety Prawnej” i rozpaliła do żywego Jacka Żakowskiego. Podczas przeglądu prasy w Radiu TOK FM najpierw zacytował wypowiedź muzyka: „Nie czytam gazet i nie oglądam telewizji. Nie opiewam sukcesów dobrej zmiany, ale nie widzę, by pozycja Polski, by sytuacja tutaj była dużo gorsza niż za poprzedniej władzy”. Po czym znany obrońca demokracji z furią skomentował: „No do jasnej cholery, Kaziu kochany, skąd ty masz to wiedzieć, gdzie ty masz to wiedzieć, jak nie oglądasz telewizji i nie czytasz gazet?! Przepraszam cię bardzo, w zieleniaku tę pozycję Polski zbadasz? W toalecie się przekonasz, czy w Polsce jest dużo lepiej czy gorzej niż za poprzedniej władzy? […] To jest właśnie objaw takiego ćwierćinteligenckiego paplania, którego skutki, jak się umocnią w polityce, mogą być straszne”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.