Unia Sikorskiego. Dlaczego nie powstał Związek Polski i Czechosłowacji
  • Piotr WłoczykAutor:Piotr Włoczyk

Unia Sikorskiego. Dlaczego nie powstał Związek Polski i Czechosłowacji

Dodano: 
Władysław Sikorski na jednym z ostatnich zdjęć, Gibraltar, 4 lipca 1943 r.
Władysław Sikorski na jednym z ostatnich zdjęć, Gibraltar, 4 lipca 1943 r.Źródło:Wikimedia Commons
Polski premier rzeczywiście chciał zbudować silną unię z Czechosłowacją. Edvard Beneš wolał postawić na relacje ze Stalinem, a ponadto rozpędzający się sowiecki walec nie dawał szans na zbudowanie w tej części świata czegokolwiek bez aprobaty Moskwy.

Gdyby udało się zrealizować plan polskich władz na uchodźstwie, „NRZ” szybko stałby się jednym z najbardziej czytelnych skrótów w naszym języku. Naczelna Rada Związkowa miała być bowiem najwyższym organem władzy na terytorium Polski i Czechosłowacji. Składać się miała z sześciu kluczowych osób: prezydentów obydwu państw oraz po dwóch przedstawicieli krajowych parlamentów. Na czele NRZ stawałby rotacyjnie na okres jednego roku jeden z prezydentów. To on reprezentowałby unię w rozmowach z innymi przywódcami, wypowiadałby wojny oraz podpisywałby układy pokojowe, a także stałby na czele sił zbrojnych Związku Polski i Czechosłowacji. W przypadku sporu wewnątrz NRZ (trzy głosy za, trzy przeciw) jego opinia byłaby decydująca.

Oba narody połączone zostałyby również Zgromadzeniem Związkowym, w którego skład wchodziliby posłowie parlamentów krajowych. Nad stosowaniem prawa czuwałyby związkowy Trybunał Konstytucyjny oraz Trybunał Stanu. Związek Polski i Czechosłowacji posiadałby też oczywiście wspólnotowy budżet. Między obydwoma państwami nie byłoby żadnych barier, jeżeli chodzi o przepływ ludzi – sytuacja w tym obszarze byłaby bardzo podobna do dzisiejszej polityki UE.

Tak w skrócie wyglądały Zasady Aktu Konstytucyjnego Związku Polski i Czechosłowacji, przygotowane w połowie 1941 r. przez Komitet Polityczny Rady Ministrów pod kierownictwem gen. Kazimierza Sosnkowskiego. Komitet zajmował się po stronie polskiej wykuwaniem konkretnych propozycji związkowych.

Historia potoczyła się jednak zupełnie inaczej i wspomniany wyżej dokument został szybko zapomniany. Edvard Beneš wolał bowiem postawić na relacje ze Stalinem, a ponadto rozpędzający się sowiecki walec nie dawał szans na zbudowanie w tej części świata czegokolwiek bez aprobaty Moskwy.

Negocjacje polsko-czechosłowackie opisał Ireneusz T. Kolendo w książce „Unia polsko-czechosłowacka. Projekt z lat 1940–1943. Ukochane dziecko premiera gen. Władysława Sikorskiego”. Warto sięgnąć po tę książkę i wrócić do pasjonującego tematu podjętego przed 10 laty przez Marka K. Kamińskiego („Edward Beneš kontra Władysław Sikorski”...).

Gra z mocarstwami

Początki współpracy na linii Sikorski - Beneš wyglądały całkiem optymistycznie. 11 listopada 1940 r. – trzy miesiące po oficjalnym rozpoczęciu negocjacji – na konferencji prasowej w gmachu brytyjskiego ministerstwa informacji doszło do podpisania deklaracji o sensacyjnie brzmiącej treści: „Polska i Czechosłowacja zamykają raz na zawsze okres dawnych uraz i sporów. Biorąc pod uwagę wspólnotę podstawowych swych interesów, zdecydowane są po ukończeniu wojny wejść ze sobą, jako państwa niepodległe i suwerenne, w ściślejszy związek polityczny i gospodarczy, który stałby się podstawą nowego porządku rzeczy w Europie Środkowej i gwarancją jego trwałości”.

Czytaj też:
Czesi ratują agentów. Przykład, z którego nie skorzystał polski wywiad

Wydawać by się mogło, że sąsiedzi, których relacje od początku odzyskania niepodległości zatrute były konfliktem granicznym o Śląsk Cieszyński, postanowili odsunąć na bok wzajemne animozje i w imię wspólnego bezpieczeństwa wejdą ze sobą w ścisły związek.

Rzeczywistość nie była jednak tak różowa. Szybko okazało się bowiem, że tylko jeden z partnerów – Polska – miał przy stole negocjacyjnym dobre intencje i faktycznie chciał po wojnie budować federację, której siła odstraszałaby zarówno Niemcy, jak i ZSRS. Drugi z partnerów rozmowy o ścisłym związku traktował jedynie jako element gry politycznej z mocarstwami, nigdy na serio nie przywiązując się do pomysłu związania obu krajów.

Idea federacyjna obecna była w polskiej myśli politycznej na długo przez II wojną światową. Plany gen. Władysława Sikorskiego nawiązywały do koncepcji Józefa Piłsudskiego o budowie międzymorza. Koncepcję stworzenia w Europie Środkowej silnego bloku, mającego opierać się agresywnej polityce niemieckiej i sowieckiej, gen. Sikorski rozwijał jeszcze w czasie swojego pierwszego premierostwa (w latach 1922–1923).

Szef polskiego rządu na uchodźstwie bardzo szybko wrócił do planów federacyjnych, uznając, że trzonem szerszego bloku bezpieczeństwa musi stać się federacja polsko-czechosłowacka. Rozmowy o unii utrudniały jednak początkowo względy formalne. W przypadku rządu gen. Sikorskiego mandat do reprezentowania RP był niepodważalny – przekazanie władzy przez prezydenta Mościckiego nie budziło wątpliwości w Paryżu i Londynie. Sytuacja czechosłowackiej emigracji politycznej była jednak diametralnie inna. Czechosłowackie władze przestały istnieć wraz z wchłonięciem tego kraju przez III Rzeszę. Edvard Beneš, po zaakceptowaniu układu monachijskiego 5 października 1938 r., zrzekł się funkcji prezydenta i wyjechał z kraju. Na początku wojny był więc na emigracji osobą właściwie prywatną.

W związku z tym w pierwszych miesiącach wojny Polacy w sprawie zacieśnienia relacji z Czechosłowacją prowadzili rozmowy właściwie nieoficjalne. Zwłaszcza do lata 1940 r. Beneš nader chętnie i skwapliwie siadał do rozmów z nimi, gdyż to nobilitowało go niejako i nadawało mu wyższy status niż rzeczywisty.

Polskie władze sondowały wprawdzie, jak Beneš zapatruje się na kwestię połączenia obu krajów w ścisły związek, ale – mimo wyrażenia przez byłego czechosłowackiego prezydenta wstępnego zainteresowania tą ideą – negocjacje nie mogły formalnie ruszyć z miejsca. Sytuacja zmieniła się dopiero w lipcu 1940 r., gdy Brytyjczycy uznali Beneša (stojącego na czele Czechosłowackiego Komitetu Narodowego) za najwyższego reprezentanta czechosłowackich władz emigracyjnych. Beneš odzyskał tym samym tytuł prezydenta. Premierem rządu czechosłowackiego na uchodźstwie został ks. Jan Šrámek.