"Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych". List otwarty Taty Tomka Mackiewicza

"Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych". List otwarty Taty Tomka Mackiewicza

Dodano: 
Tomasz Mackiewicz
Tomasz Mackiewicz Źródło: Facebook / Tomasz Mackiewicz
"Od ponad tygodnia walczymy o życie mojego Syna, Tomka Mackiewicza, wierząc, że jest jeszcze szansa" – pisze w liście otwartym ojciec polskiego himalaisty, który został na górze Nanga Parbat. Poniżej całość listu.

List otwarty Taty Tomka Mackiewicza

Od ponad tygodnia walczymy o życie mojego Syna, Tomka Mackiewicza, wierząc, że jest jeszcze szansa. Spotykam się z opinią, że moja wiara jest irracjonalna, zaprzeczająca zdrowemu rozsądkowi, wręcz głupia, po prostu. A ja odpowiadam tak: nie takie cudowne rzeczy wydarzały się z Bożej inspiracji i dopóki nie będę miał twardych dowodów życia lub śmierci, zawsze będę za życiem.

Pisałem o stuleciu #Niepodległej. Niepodlegli zostaliśmy, gdyż tysiące Polaków oddało życie za Ojczyznę. A jak się rzeczy mają w czasach pokoju. Czy Ojczyzna jest w stanie zadbać o swoje dzieci? Czy w przypadkach ekstremalnej potrzeby znajdą oni zrozumienie. Zarówno w urzędach krajowych jak i zagranicznych. Wierzę, że tak będzie.

Tomek idąc na Nangę, za każdym razem (z wyjątkiem pierwszej, rekonesansowej wyprawy) szedł tam pod w jakimś konkretnym hasłem. Pamiętam jak raz z Nangi pozdrawiał Polską i Polaków.

Mimo, że nie korzystał z „błogosławieństwa” polskich związków alpinistów czy himalaistów, zawsze towarzyszyła mu biało-czerwona Polska Flaga, właśnie tam, najwyżej na świecie. Walka o Niepodległą to również walka codzienna o wizerunek Ojczyzny. Wizerunek przejawiający się zarówno w pracy u podstaw, jak i w reprezentowaniu jej w świecie.

Gdy skończyła się walka z szabelką, zaczęła się dużo trudniejsza walka. Walka o byt i wizerunek Rodaków. W wioskach pod Nangą Tomek nie tylko korzystał ze wsparcia porterów, ale dostarczał mieszkańcom, szczególnie dzieciakom, wielu dóbr. Cokolwiek robił tam, począwszy od dostarczania im kurtek, butów, słodyczy po elektryczność z turbin wiatrowych, robił to jako Polak. Dlatego też z Pakistanu dotarło do mnie wiele pism od zwykłych ludzi, ale nie tylko, w których obiecują, „że zrobią wszystko co w ich mocy, nie licząc się z kosztami, by ratować swojego BRATA”. Pakistańczycy o Tomku piszą „Nasz Brat”. Powiedzenie, że nadzieja umiera ostatnia w moim odczuciu ma całkiem realny wymiar.

W kraju również znalazła się grupa ludzi, która traktuje Tomka jak swego Brata – Polaka. To w tym wymiarze, zarówno dla mnie, jak i dla nich, Tomek urósł do rangi symbolu, niezwyciężonego, walczącego do zwycięskiego końca. Cała ta Grupa jest w moim odczuciu tą grupą Patriotów, którzy nie bacząc na koszty wspierają mnie i pozwalają wierzyć w to, że Jeszcze Polska Nie Zginęła, póki będziemy walczyć o siebie nawzajem. Z ojcowskim dziękczynieniem dla tych, w których tli się iskra nadziei podsycana wiarą, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

Pozdrawiam,
Witold Mackiewicz

Czytaj też:
Elisabeth Revol oskarża Pakistan o źle przeprowadzoną akcje na Nanga Parbat

Źródło: DoRzeczy.pl / PMPG
Czytaj także