Zawieszenie Łukasza Sitka ma związek z incydentem opisanym przez "Gazetę Wyborczą". Chodzi o sytuację, która miała mieć miejsce 10 lutego w pociągu Pendolino jadącym z Gdyni do Krakowa. Reporter miał do niego wejść bez biletu, a kiedy kierownik składu zapytał o to, Sitek chciał nabyć bilet za 10 zł. Po wyjaśnieniu reporterowi TVP, że z dopłatą jego koszt wynosi 170 zł, kierownik składu miał spotkać się z agresywną reakcją.
Według relacji "Wyborczej", Sitek miał powiedzieć, że jest dziennikarzem TVP i zażądać wydania mu biletu. Kiedy kierownik nakazał Sitkowi opuszczenie pociągu, miał usłyszeć od dziennikarza serię wyzwisk i groźbę "załatwienia wszystkich" jeśli pociąg nie ruszy. Na miejsce wezwano policję i Straż Ochrony Kolei. Z funkcjonariuszami Sitek miał się szarpać, pokazywać im legitymację prasową i grozić utratą pracy.
"Gazeta Wyborcza" przywołuje wypowiedź funkcjonariusza Komendy Miejskiej Policji w Gdyni, który twierdzi, że wezwanie dotyczyło agresywnego i nietrzeźwego mężczyzny, który nie chciał opuścić pociągu. Ostatecznie nie wiadomo czy reporter był pod wpływem alkoholu, ponieważ nie został przebadany alkomatem.
Jak z kolei podał zastępca komendanta Komendy Regionalnej Straży Ochrony Kolei w Gdańsku, mężczyzna został zakuty w kajdanki i doprowadzony do jednostki SOK. Tam miał odmówić przyjęcia mandatu, w związku z czym sprawa zostanie skierowana do sądu.
Do wyjaśnienia opisanej przez gazetę sprawy, TVP podjęła decyzję o zawieszeniu współpracy z nim.