Wszystko zaczęło się od wpisu Sikorskiego, w którym ten nawiązał do sytuacji politycznej w Turcji. "W Turcji też dyktatorek, ale jest już za późno, aby to powiedzieć" – skomentował były szef MSZ.
Wpis Sikorskiego skomentował Witold Repetowicz, współpracownik "Do Rzeczy", który przypomniał, że gdy turecka armia dokonywała masakry na ludności kurdyjskiej, to przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk był w Turcji i wyrażał w stosunku do niej "pełną solidarność". "Pan się nie boi, dziennikarzy DoRzeczy będą zamykać w ostatniej kolejności" – odpisał nieoczekiwanie Sikorski.
"Panie ministrze, więzienie to mi nie straszne bo niedawno siedzialem w Syrii a i Turcja chciałaby mnie posadzić, wiec niech się Pan o to nie martwi. Ja się nie boje mowić nawet jak mnie ucisza "prezydent Europy" a wspomniany turecki dyktatorek próbuje scigac" – odniósł się do tego Repetowicz.
Chwilę później Repetowicz zacytował wpis Sikorskiego, a następnie go skomentował. "Pan minister Sikorski obiecuje że jak PO wróci do władzy to najpierw wsadzą do więzienia dziennikarzy TVP Info, Sieci Prawdy, Gazety Polskiej a dziennikarze Do Rzeczy będą mieli szansę na łaskę lub ucieczkę zagranicę. Litościwy pan minister dla nas z Do rzeczy" – napisał. "Jakoś mnie nie dziwi, że zrozumiał Pan na opak" – odpisał były szef MSZ.