Beata Szydło broniła przyznanych przez siebie nagród. – Ministrowie i wiceministrowie w rządzie Prawa i Sprawiedliwości otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę i te pieniądze się im po prostu należały – stwierdziła wicepremier. W tym kontekście przypomniała nieudolność poprzedników, przywołując przykłady słabym wyników SSP za rządów PO-PSL.
– W Prawie i Sprawiedliwości, partii, w której rządzi jeden człowiek, nawet nominacja w jakiejkolwiek instytucji mniej ważnej niż ministerialna (...) nie może odbyć się bez decyzji Jarosława Kaczyńskiego. On już w tej chwili tego nie ogarnia. Dlaczego? Dlatego, że przyzwyczaił swoich ministrów do tego, że oni samodzielnie nie podejmą żadnej decyzji, dopóki nie dopytają swojego szefa, pryncypała politycznego – oceniła Ewa Kopacz.
Jak dodała, Szydło podczas swojego wystąpienia nie zwracała się bezpośrednio do Polaków, ale "mówiła do swojego klubu parlamentarnego, do polityków". – Mówiła: "zobaczcie, kto tu tak naprawdę rządzi, ja odważna Beata wychodzę i śmiem powiedzieć, że te nagrody się należały". Ona walczy w cyniczny – stwierdziła Kopacz w TVN24.